Uwaga!!!

Blog o tematyce hentai, yaoi i inne, skoncentrowany na postaciach z M&A "Naruto". Są również zwykłe opowiadania. Za zmianę przepraszam, ale mam nadzieję, że się wszyscy przyzwyczają^^
Blog będzie bazował na parze SasuNaru, ale od czasu do czasu będą pojawiać się również inne paringi^^

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Rozdział III.

Cieszę się, że wam się moje teksty podobają^^ Widzę, że komentowanie też się powoli rozkręca xDDD Ale czego chcieć więcej xDD Dobre i to na początek.
Noty dawno nie było, ale tym razem sporo. Poznacie nowe fakty o Naruko. Robię z niej nie wiadomo kogo, ale to chodzi o późniejsze porównanie z tym, kim się zacznie stawać. Wszystko wytłumaczę kiedy indziej xDD A teraz zapraszam na noteczkę. Za wszystkie błędy z góry przepraszam^^
************************

Itachi wszedł po cichu do domu. Była już po dwunastej, a on dopiero wrócił ze spotkań biznesowych. Wszystko się strasznie przedłużyło, przez co teraz kręciło mu się w głowie i miał mdłości przez dym papierosowy, w którym przebywał prawie cztery godziny. Do tego jego brzuch domagał się głośno swoich racji żywnościowych. Itachi nie chciał jeść podczas spotkania. Byłoby to nieeleganckie, a poza tym bał się, że zwróci wszystko, co dopiero by zjadł przez ciągłe patrzenie na obłudne twarze partnerów biznesowych oraz bezustanne palenie bierne. Zastanawiał się, jak szybko u niego wystąpi rak płuc.

Uchiha skierował swe pierwsze kroki do kuchni, by jak najszybciej napełnić hałasujący żołądek i pójście spać. Chciał jakaś kanapkę zlepioną na szybko z tego, co pierwsze weźmie do ręki. A tu niespodzianka.

-Witaj, Itachi-sama. Kolacja już czeka.

Naruko poprowadziła oszołomionego bruneta do stołu, posadziła go i postawiła przed nim talerz z ryżem z warzywami. Do tego kubek ciepłej herbaty i w osobnej miseczce kawałki smażonej wołowiny w sosie własnym. Uchiha spojrzał na nią z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia.

-Nie lubisz tego? Przepraszam, nie wiedziałam. Zaraz zrobię coś innego! – blondynka rzuciła się, by zgarnąć wszystko ze stołu, ale Itachi powstrzymał ją gestem.

-Lubię, tylko… dlaczego jeszcze nie śpisz? – spytał. – Jest prawie pierwsza. Co ty sobie w ogóle wyobrażasz??

-Bo… - Namikaze wydawała się zdziwiona i zasmucona tymi pytaniami. – Wszyscy mnie zawsze uczyli, że żona powinna czekać na męża z kolacją. A ty nie przychodziłeś. Więc gdy Sasuke zjadł, postanowiłam poczekać. Czy to źle??

Uchiha spojrzał na nią. Miała minę zbitego psa, a w oczach smutek. Chłopak westchnął cicho i uśmiechnął się kącikami ust. Ta dziewczyna i jej nauka na idealną żonę go rozbrajała.

-Nie. Tylko nie powinnaś zostawać tak długo. Jutro szkoła, powinnaś już dawno spać.- wytłumaczył, po czym wziął pałeczki i zabrał się za jedzenie.

Naruko uśmiechnęła się szeroko, wiedząc z jakim zapałem Itachi wziął się za konsumpcję przygotowanej przez niej kolacji. Cieszyła się, że brunetowi smakuje. Włożyła dużo wysiłku w naukę gotowania. Było to zajęcie znienawidzone przez nią, lecz z czasem je polubiła. Na początku wszystko paliła i nie potrafiła niczego doprawić, jednak godziny spędzone pod nadzorami różnych nauczycieli doprowadziły do tego, że jej kuchnia była wspaniała. A teraz zaliczyła również końcowy test – gotowanie dla narzeczonego.

-I jak?? – spytała, gdy chłopak skończył jeść i popijał powoli herbatę.

-Wyśmienite. – powiedział z szerokim uśmiechem. – Nie umywa się to do jedzenia w restauracjach, nie mówiąc już o moich wyczynach kulinarnych, bądź Sasuke.

-Cieszę się. – dziewczyna zebrała naczynia ze stołu i zabrała się za mycie.

-Jak ty gotowałaś, to ja umyję. – Itachi wstał, ale zaraz został posadzony z powrotem na krześle.

-Nie ma mowy. Ja skończę, a ty idź się już umyć, Itachi-sama. Jesteś zmęczony po pracy. Dobrej nocy. – powiedziała z uśmiechem, po czym odwróciła się z powrotem do umywalki. Uchiha chciał protestować, ale zrezygnował z tego, widząc, że jego słowa trafiają w pustkę. Nie zostało mu nic innego, jak pójść za poleceniem blondynki, co właśnie zrobił. Naruko zaś po doprowadzeniu kuchni do porządku, padła jak długa na swoje łóżko i od razu zasnęła, zadowolona z pierwszego dnia nowego życia.



-Namikaze Naruko, tak? Jej wyniki są po prostu…

-To racja. Wszystko napisane w jeden dzień. Coś takiego się jeszcze nie zdarzyło. Widać ojciec bardzo dbał o jej wykształcenie.

-Ale co my z nią zrobimy? Nawet jeżeli damy ją do najlepszej pierwszej klasy…

-Wiem. Dlatego dyrektor zgodził się, by przenieść ją wyżej. Damy ją do IIa, gdzie uczniowie określają przedmioty, których sami chcą się uczyć.

-Czy to na pewno dobrze??

-Jeżeli chodzi o wyniki, tak. Jeżeli o nią samą, to nie mam pojęcia.



Naruko stała przed gabinetem dyrektora i brała czwarty z rzędu uspokajający oddech. Nauczyciele przysłali ją tu, by mogła dowiedzieć się, do jakiej klasy będziesz teraz uczęszczać. Mieli przy tym takie dziwne miny, że dziewczyna zaczynała się bać. Była jednak twarda, tak ją wychowano. Dlatego też zacisnęła mocno pięści, zapukała i weszła do środka.

-Witaj Naruko. – odezwał się do niej dyrektor z serdecznym uśmiechem na twarzy.

-Dzień dobry. – blondyna powoli podeszła do biurka i usiadła na jednym z krzeseł, które wskazał jej Sarutobi.

-Mamy twoje wyniki i są one dla nas niezwykłym wydarzeniem. – zaczął powoli mężczyzna.

-Aż tak źle mi poszło?

-Nie to miałem na myśli.- uspokoił ją szybko, widząc smutek malujący się na twarzy blondynki.- Masz prawie stuprocentowy wynik. Brakuje ci dosłownie kilku setnych. Dlatego też postanowiłem dołączyć cię do klasy IIa.

-Ale to o rok wyżej, niż powinnam być. – zaprotestowała słabo dziewczyna.

-Wiemy, lecz żaden pierwszoroczny nie ma takich wyników. Rok szkolny dopiero się zaczął, więc nie będziesz bardzo w tyle. Tutaj… - podał jej jedną kartkę. - …masz plan zajęć na cały tydzień z twoją nową klasą. A tu… - dał jej drugą oraz długopis. - …masz przedmioty, które możesz sobie wybrać, jako rozszerzone. Zaznacz te, które najbardziej ci się podobają i oddaj ją wychowawcy jak najszybciej. Dzięki temu będzie on mógł ustalić dalszy rozkład waszych zajęć. Jesteś zadowolona??

-O… Oczywiście. To bardzo miło z pana strony, sensei. To ja już będę szła. – Naruko wstała, uśmiechnęła się szeroko i ukłoniła. - Szkoła jest duża, trochę czasu minie, zanim znajdę odpowiednią salę.

-Wezwać kogoś, by ci w tym pomógł?

-To nie jest potrzebne, sensei. Jeszcze raz za wszystko dziękuję. Do widzenia.

Namikaze wyszła, w drzwiach po raz ostatni obdarzając dyrektora szerokim uśmiechem. Ten odwzajemnił uśmiech z zadowoleniem stwierdził, że decyzja ta była jedną z lepszych w jego dyrektorskiej karierze.



-Jak zapewne wiecie, wczoraj do szkoły doszła nowa uczennica…

Klasa zgodnie jęknęła. Iruka Umino, ich nauczyciel języka angielskiego i jednocześnie wychowawca lubił gadać długo i na różne tematy. Zdążyli się już o tym sami przekonać przez pierwszy miesiąc nauki. Tym razem jednak nauczyciel trzasnął mocno dziennikiem o biurko i doprowadził uczniów do odpowiedniego stanu, po czym nie zrażony niczym kontynuował.

-Pisała wczoraj wszystkie egzaminy, w czasie których ja osobiście ja pilnowałem. Spędziła nad nimi sześć godzin i muszę stwierdzić, że zrobiła na wszystkich sprawdzających ogromne wrażenie. Jej wynik z trzech egzaminów w procentach jest równy 99,96%. Przypomnijcie sobie własne wyniki. Ale wracając. Uczennica ta formalnie powinna być w klasie pierwszej, jednak z jej wynikami dyrektor postanowił przenieść ją od razu o rok wyżej. Trafiła właśnie do naszej klasy. Mam nadzieję, że się nią zaopiekujecie.

Iruka wyszedł na chwilę z klasy, zapewne po nową, a uczniowie zaraz zaczęli plotkować. „To ta ze wczoraj?”, „Narzeczona starszego Uchihy?”, „Serio jest taka mądra?”, „Pewnie miała podstawiane wyniki!” itp. W końcu wszyscy odwrócili się w tył i spojrzeli na czarnowłosego osobnika, który nie odezwał się nawet słowem. Tak naprawdę był on w niemałym szoku. Nigdy nie wziąłby tej blondwłosej idiotki za kogoś tak inteligentnego. Przypomniał sobie wczorajszą kolację i teksty, jakimi sobie docinali. Wtedy mu nawet przez myśl nie przeszło, że będą w jednej klasie.

-Drodzy uczniowie. – w tym czasie Umino zdążył już wrócić do klasy. Oczywiście przyprowadził ze sobą Naruko, która teraz stała wyprostowana i bez cienia strachu przed wszystkimi. Chociaż uważny obserwator dostrzegłby w jej oczach ślady łez, których powodem była kolejna ostra wymiana zdań z dziewczynami na korytarzu. Na szczęście Iruka w porę interweniował i obyło się bez jakiejkolwiek przemocy. – To jest Namikaze Naruko. Pewnie znacie ją już z plotek, które krążą od wczoraj po klasie. Ja nic takiego nie wiem, no ale… - mężczyzna westchnął ciężko i rozejrzał się po klasie. – Naruko, usiądziesz na końcu, obok Uchihy.

-Sensei, ja mam te lekcje, które miałam wybrać, jako zakres rozszerzony. – blondynka podała kartkę nauczycielowi.

-Ciekawe… - mruknął Umino, patrząc na to, co zaznaczyła. – Dostaniesz plan lekcji razem z resztą klasy w poniedziałek na godzinie wychowawczej. A teraz usiądź na miejscu, zaczynamy lekcję.



Można by powiedzieć, że ten dzień był dużo lepszy od poprzedniego. Nie licząc oczywiście głupich pytań o narzeczeństwo oraz ciągłych wypytywań o jej bliskich, rodzinę. Odpowiadała uprzejmie, tak jak ją uczono, jednak nigdy nie dawała jednoznacznych odpowiedzi na tematy związane z nią samą. Taki już miała nawyk: nigdy nie mówić wprost o sobie.

Sasuke prawie w ogóle się do niej nie odzywał. Prawdę powiedziawszy on prawie wcale się nie odzywał, więc czego tu chcieć. Pożyczał jej tylko podręczniki, by mogła cokolwiek przeczytać, lub odpowiadał na jej pytania monosylabami. Nie czuła się za dobrze pod gradobiciem spojrzeń, jednak nic nie dawała po sobie poznać. Wydawało się, że wszystko jest ok.



Na wf-ie dostała strój od nauczyciela i ochoczo wzięła się za przebieranie. Wychowanie fizyczne to jej ulubiony przedmiot. Zawsze była ruchliwa, kochała biegać, ćwiczyć. Dlatego, gdy usłyszała, że mają biegać na długi dystans, jako jedyna z dziewczyn się ucieszyła.

Gay-sensei wyznaczył im trasę: trzy razy wokół boiska do piłki nożnej dla dziewcząt i sześć dla chłopaków. Ustawili się po dwóch stronach boiska, tak by sobie nawzajem nie przeszkadzać i na znak nauczyciela ruszyli.

Całe jedno kółko miało około pół kilometra. Mężczyzna zaznaczył, że uczniowie mogą zrezygnować wcześniej, jeżeli nie będą już mogli dać rady, ale muszą przyjść do niego i podać ilość okrążeń, które wykonali. Już po pierwszym kółku kilkanaście dziewczyn sobie odpuściło. Chłopcy zaczęli się wycofywać dopiero po trzecim. A Naruko biegła dalej.

Trzy kółka przebiegło tylko trzy dziewczyny, na dziewięć. Po przebiegnięciu trzech, Namikaze biegła dalej. Chciała rozładować energię, która od jakiegoś czasu się w niej kumulowała. Krzyknęła tylko do nauczyciela, że chce biec dalej i niczym więcej się nie przejmowała.

Sześć kółek przebiegło pięciu chłopaków na jedenastu. Gdy wszyscy już zeszli, Naruko kończyła właśnie siódme okrążenie. Pokazując nauczycielowi, że to będzie ostatnie, puściła się sprintem na prostej.

Odwróciła się, słysząc że ktoś za nią biegnie. Sasuke nie chciał okazać się gorszy i również ruszył w jeszcze jedno okrążenie. Niektórych również ruszyła ambicja, ale byli zbyt zmęczeni, by wstać i pobiec dalej. Naruko, śmiejąc się w głos, przyśpieszyła jeszcze, zostawiając bruneta za sobą. Uchiha również przyśpieszył, chcąc ją dogonić. Zapewne by mu się to udało, gdyby nie to, że Naruko skończyła swój bieg i zeszła z bieżni, gdzie powitali ją wiwatujący koledzy i koleżanki z klasy.

-Nie chciałabyś pobiec w biegu długodystansowym, w następny piątek? Potrzebna mi jeszcze jedna zawodniczka.- dopadł do niej podekscytowany nauczyciel.

-Musiałabym się zastanowić. – odpowiedziała, gdy zdołała złapać oddech, ale cały czas się uśmiechała.

-Masz czas do jutra. Tylko się dobrze zastanów! – Gay-sensei błysnął zębami w szerokim uśmiechu, po czym zwrócił się do całej klasy. – Rozejść się do szatni! Koniec lekcji!

Naruko poczekała chwilę, by wszyscy ją wyminęli, po czym dołączyła się do idącego z tyłu Sasuke.

-Jak tam po biegu?? – spytała z rozbrajającym uśmiechem.

-Dobrze. – odpowiedział, wcale na nią nie patrząc.

-To super. – powiedziała, po czym rzuciła się biegiem za dziewczynami z klasy, oglądając się jednocześnie za ramię. Oczywiście Uchiha nie mógł być gorszy. To było jak wezwanie do walki. Brunet również pobiegł, chcąc wyprzedzić blondynkę, która cały czas się śmiała.

Przed wejściem do szatni, Naruko przystanęła i spojrzała w błękitne, bezchmurne niebo. O tak, pomyślała, dzisiejszy dzień jest o wiele lepszy.