Uwaga!!!

Blog o tematyce hentai, yaoi i inne, skoncentrowany na postaciach z M&A "Naruto". Są również zwykłe opowiadania. Za zmianę przepraszam, ale mam nadzieję, że się wszyscy przyzwyczają^^
Blog będzie bazował na parze SasuNaru, ale od czasu do czasu będą pojawiać się również inne paringi^^

poniedziałek, 14 lutego 2011

Niespodzianka - 3

Spodobało się?? No, ja myślę xDDD To teraz kolejna część niespodzianki^^ Zastanawiacie się pewnie, jak Sasuke zareaguje na brzdąca Naruko? Normalnie, zaakceptuje go, hehehe. Lubie być zUa i wszystko wygadać xDDDD A teraz do notki^^ Trochę dużo, ale wystarczy na dłużej (normalnie jak papier toaletowy xDDD) Nie bądźcie źli. taka już jestem. Zapraszam^^
*****************************************************

-Gdzie masz bagaże?

Sasuke rozejrzał się po korytarzu. Jedyną rzeczą, którą Naruko wzięła był plecak, który mężczyna zaraz jej odebrał.

-To mój bagaż. Chodźmy już. Musze wstąpić do sklepu po coś na obiad.

Uchiha kiwnął głową, po czym zaczął ich prowadzić w stronę rezydencji Uchiha. Naruko szła z tyłu, paplając wesoło do blondynka.

-Co zjemy dzisiaj? Kupimy wołowiny, dawno jej nie było. I dużo czekolady na deser. I owoce. I lody! I musisz spróbować Icharaku Ramen. Nie ma tak wspaniałego dania jak ramen!! Zakochasz się, zobaczysz!!!

Brunet prychnął cicho, na co Naruko wystawiła do niego język i wzięła na ręce chłopczyka, paplając nadal.

-I musimy kupić ci jakieś łaszki, bo niedługo ze wszystkiego wyrośniesz. Jesteś już taki duży. Mój mały mężczyzna!- mówiąc to przytuliła go mocno.

-Mamo!- zawołał zażenowany chłopczyk, jednak odwzajemnił uścisk.

-Tutaj będzie całkiem inaczej, mówię ci. Do Tsunade możesz mówić babciu. Będzie się denerwować, ale ona naprawdę to lubi. I pójdziemy do Kiby. Może Inuzuka mają jakiegoś psiaka na zbyciu. Chciałbyś mieć psa?

-Naprawdę?? Mógłbym??- ekscytował się blondynek.

-Pewnie! Zobaczysz, weźmiemy małego szczeniaka, a on urośnie taaaaki wielki, jak Akamaru!!!

-I będzie mój??

-Oczywiście kochanie, że będzie twój!

Sasuke patrzył na to kątem oka. Radosna twarz Naruko znów przypominała mu słońce. I malutkie słoneczko obok, jej synek. Hokage nie będzie mógł wyprzeć się go. Gdy brunet to sobie uświadomił, uśmiechnął się do siebie. Nagle zatrzymał się i blondynka, nie zauważając tego, wpadła w niego.

-Wchodzisz do tego sklepu, czy nie?- spytał, gdy zobaczył jej zły wzrok.

-A… tak, właśnie!

Weszli wszyscy. Naruko zostawiła Yuji’ego przy regale ze słodyczami, mówiąc, że może wybrać, co tylko chce, po czym sama popędziła, by kupić resztę. Sasuke przyglądał się, jak chłopczyk chodzi w jedną i drugą stronę przy regale, oglądając wszystkie półki. Blondynek często przyglądał się słodyczom z wyższych półek, których cena była wysoka, lecz jeżeli już po coś sięgał, to były to najtańsze czekolady. Uchiha zdziwił się tym. Dziecko w jego wieku powinno raczej patrzeć na wygląd, a nie na cenę. Jego rozmyślania przerwało pojawienie się Namikaze.

-Yuji, mówiłam, żebyś wybrał, co chcesz. Już nas nic nie obowiązuje!- blondynka porwała kilka czekolad z najwyższej półki i wsadziła je do wypełnionego po brzegi koszyka.- A teraz do kasy!!

-Wszystko kupujemy??- spytał chłopczyk, patrząc jak matka pakuje przy kasie zakupy.

-Oczywiście. Dzisiaj będzie wspaniały obiad, bo wróciliśmy. A jutro pójdziemy na zakupy!- Naruko zapłaciła za wszystko, porwała połowę siatek, drugą połowę wepchnęła w ręce Sasuke, po czym wyszła ze sklepu. Uchiha szedł za nimi, kompletnie nic nie rozumiejąc z tego, co się wokół niego działo.

Po niespełna dziesięciu minutach byli już przed rezydencją Uchiha. Yuji stanął przed nią, zadarł główkę i z otwartymi ustami patrzył na duży dom przed nim. Brunet szybko, lecz z małymi trudnościami, otworzył drzwi i wszedł do środka, zaś za nim weszli jego nowi współlokatorzy. Naruko zaraz wpadła do kuchni, strzeliła kupione rzeczy na stół i chciała wziąć się za gotowanie, jednak powstrzymał ją Sasuke.

-Może najpierw kąpiel?- zaproponował.

-Świetna myśl. Chodź Yuji, idziemy się wykąpać. A Sasuke w tym czasie ugotuje nam ryż!- blondynka złapała za rękę syna i pociągnęła w stronę łazienki. Znała drogę doskonale. Często spędzała tu popołudnia po ostrych treningach, gdy nie chciała wracać do domu.

-Ręczniki znajdziecie w szafce pod umywalką. Macie coś na przebranie?- Uchiha szedł za nimi do samych drzwi.

-Załatwisz coś, prawda? Jedyne co mamy to, to na sobie.- Naruko uśmiechnęła się szeroko.

-Postaram się. Zostawię wasze rzeczy w pierwszym pokoju po lewej od schodów, dobrze??

-Oczywiście. I nie zapomnij ugotować ryżu!

Dwójka Namikaze znikła za drzwiami łazienki, śmiejąc się wesoło. Sasuke zaś skierował się najpierw zostawić rzeczy blondynki w wymienionym wcześniej pokoju, później zaś skombinować im jakieś ciuchy. Po raz pierwszy ucieszył się, że jeszcze nie wywalił śmieci, jak określał stare rzeczy. Może wśród nich znajdzie ubrania, które będą nadawać się do noszenia.

Po niespełna 10 minutach stanął przed drzwiami łazienki, cały w pajęczynach i kurzu. Zapukał cicho, najwyraźniej jednak nikt tego nie usłyszał przez śmiechy i piski, dochodzące z wewnątrz. Zapukał po raz drugi, tym razem dużo głośniej. Tym razem wszystko ucichło, a po chwili drzwi uchyliły się i pojawiła się w nich mokra głowa blondynki.

-Tak?

-Znalazłem wam coś na przebranie.- brunet wyciągnął w jej stronę ubrania, a Naruko porwała je szybko.

-Dzięki.- powiedziała, po czym zatrzasnęła drzwi. Sasuke zdążył jednak zauważyć, że przy rozmowie z nim nie zakrywała się ręcznikiem. Z nikłym uśmieszkiem na ustach, poszedł do kuchni, by ugotować ten nieszczęsny ryż.

Po następnych dziesięciu minutach do kuchni wpadł Yuji. Ubrany był w granatową bluzę i białe spodenki, stare ubrania Sasuke. Tuż za nim weszła Naruko. Miała na sobie białą sukienkę na ramiączka, którą brunet znalazł kiedyś na dnie szafy swojej mamy. Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła wypakowywać wszystkie kupione składniki. Blondynek usiadł na krześle przy stole i przez chwilę rozglądał się tylko wokół, jakby speszony obecnością kogoś nowego. Machał nóżkami nad ziemią, aż w końcu nie wytrzymał.

-Mamo?? A ile tutaj będziemy??

-Nie wiem. Muszą wyremontować mój stary dom, to wtedy się tam przeniesiemy- Naruko rozłożyła sobie potrzebne do gotowania składniki na blacie kuchennym i wzięła się za przyrządzanie obiadu.

-A czego teraz nie możemy w nim mieszkać??

-Bo jest zepsuty, dlatego. Tsunade-baachan mówiła przecież, że ktoś go spalił.

-Dlaczego ktoś to zrobił??

-Nie wiem, słońce. Komuś pewnie musiał przeszkadzać.

-Dlaczego??

Naruko uśmiechnęła się szeroko do chłopczyka. Kątem oka widziała, jak Uchiha nerwowo odkłada łyżkę. On pewnie nie mógłby spokojnie odpowiadać na pytania malca.

-Sasuke, usiądź już. Resztę zrobię sama.

-Przecież ja też mogę…- zaprotestował brunet.

-Usiądź.- powiedziała łagodnie blondynka, a on jej posłuchał.

Usiadł przy stole, naprzeciw małego Namikaze, który nagle stał się bardzo spokojny. Nie trwało to jednak zbyt długo. Naruko zdążyła pokroić warzywa i mięso, a blondynek już miał kolejne ważne pytania do zadania.

-Mamo… a pójdziemy później na spacer?? Pokażesz mi wioskę? I ten fajny plac zabaw, który widziałem po drodze?

-Pewnie, że pójdziemy.

-I zaprowadzisz mnie na tą wielką górę z twarzami?

-Oczywiście.

-A, co będzie z tym pieskiem??

-Zapytam Kiby, czy ma szczeniaka na zbyciu, ale to nie dzisiaj już.

-Szkoda… ale zapytasz?

-Zapytam.

-Obiecujesz??

-Obiecuję.

Sasuke patrzył na tą wymianę zdań i zastanawiał się, o czym oni tak naprawdę rozmawiają. Niby był konkretny temat, ale Uchiha zauważył, że oboje nie przywiązują do niego zbytniej wagi. Ważny był tylko słyszany głos drugiej osoby. Kochanej osoby. Czy tak wyglądają więzi w rodzinie? Brunet zastanowił się nad tym, ale jego wspomnienia były już zatarte przez upływający czas.

-Mamo, a S…Sasuke-san też z nami pójdzie??- spytał z lekkim wahaniem Yuji.

-Nie wiem…- odpowiedziała dopiero po chwili, ale zaraz odwróciła się od patelni, na której właśnie kończyła wszystko smażyć i uśmiechnęła do syna.- Sam musisz go o to zapytać. Może Sasuke ma akurat inne plany.

-Masz inne plany, Sasuke-san?- Yuji wlepił swoje wielkie, niebieskie oczęta w mężczyznę naprzeciw niego i czekał na jakąś reakcję z jego strony.

-Ja…- brunet nie wiedział, co powiedzieć. Nie miał zamiaru nigdzie wychodzić. Chciał posiedzieć, poczytać i cieszyć się jednym z nielicznych wolnych popołudni, a tu dziecko jego przyjaciółki chce z nim i z mamusią iść na spacerek. Już miał na końcu języka odpowiedź, że jednak ma inne plany, ale spojrzał jeszcze na Naruko. Ta również czekała na jego odpowiedź, a w jej oczach mógł zobaczyć nie tylko psotne iskierki, ale również coś jeszcze, czego nie mógł określić. Czyżby nadzieja?- Nie mam żadnych planów. Mogę w ostateczności z wami pójść.

-Huraa!!!!- krzyknął rozradowany chłopczyk i wyszczerzył się od ucha do ucha. Reakcji blondynki nie zdążył zobaczyć, bo ta odwróciła się z powrotem do kuchenki, mógłby jednak przysiąść, że kątem oka zauważył na jej ustach uśmiech.

Naruko sprawnym ruchem nałożyła trzy talerze ryżu, polała sosem z warzywami i dodała dużo smażonej wołowiny. Położyła to wszystko na stole i uśmiechnęła się szeroko.

-Smacznego!!!

-Itadakimasu! – krzyknął uradowany blondynek i wziął się za pałaszowanie wszystkiego, co miał na talerzu.

-Nie wiedziałem, że gotujesz. – powiedział Sasuke, próbując przyrządzonego przez nią dania. – I do tego, że tak dobrze.

-Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz, Uchiha. – odpowiedziała, uśmiechając się, jednak brunet podejrzewał, że ten uśmiech nie do końca był taki łobuzerski, na jaki miał wyglądać.

Dużo ze sobą rozmawiali w czasie posiłku. Yuji również dołączał się do dyskusji w momentach, o których Sasuke nawet by nie podejrzewał, że dziecko może zdawać sobie sprawę z czegoś takiego. Mimo to zauważył, że Naruko co jakiś czas, gdy blondynek nie patrzył, podrzucała mu lepsze kawałki wołowiny na talerz. Gdy spostrzegła, że Uchiha to widzi, puściła do niego perskie oko i nadal tak robiła, a sama nawet nie tknęła swojego jedzenia.

-Zjadłem!! – krzyknął rozradowany chłopczyk i posłał ogromny uśmiech w stronę swojej mamy. Zaraz jednak zobaczył jej prawie pełny talerz i zdenerwował się. – Mamo!! Nic nie zjadłaś!!

-Nie prawda!! – Naruko oburzyła się jak małe dziecko. – Przecież nie mam mięsa!

-Mamo! Gaara-san mówił, że masz jeść!

-Przecież jem, no! – jak na potwierdzenie jej słów, kolejna porcja wylądowała w jej ustach.

-Mamo… - tym razem głos chłopczyka stał się bardziej błagalny.

-Zjem, nie bój się. A wiesz, że Sasuke ma tutaj wielki ogród z małą rzeczką i kolorowymi rybkami?

-Naprawdę?? – niebieskie oczy przeniosły się na bruneta, który powoli kiwnął głową.

-Leć zobaczyć! Wyjście jest na końcu korytarza.

-Super!!!

Chłopak znikł z kuchni w ułamku sekundy. Zaraz jednak wrócił, pocałował blondynkę w policzek, przytulił i śmiejąc się wesoło, pobiegł oglądnąć ogród. Naruko wstała, by pozbierać naczynia i umyć wszystko, ale Sasuke złapał ją i posadził z powrotem na swoim miejscu.

-Co znowu?

-Chyba miałaś zjeść.

-Jadłam, nie widziałeś??

-Widziałem, że oddawałaś niepostrzeżenie swoje jedzenie Yuji’emu. Musisz być wykończona po takiej podróży. Dlaczego nie jesz??

-To dla mnie za dużo. Nie jestem przyzwyczajona to takich dużych racji żywieniowych.

-Nie jesteś przyzwyczajona? – Uchiha spojrzał na nią z wysoko uniesionymi brwiami. – O ile dobrze pamiętam, dla ciebie 3 miski ramenu pod rząd to było mało.

-To było kiedyś. Wiele się przez ten czas zmieniło…

-Naruko…

Dziewczyna wstała, pozbierała talerze i ruszyła do zlewu. Sasuke podszedł do okna i otworzył je, by zobaczyć, co mały Namikaze wyrabia w jego ogrodzie. Zauważył go, leżącego na drewnianej kładce i próbującego złapać przepływające pod nim w wodzie karpiki. Naruko, gdy była młodsza, zawsze robiła to samo. Uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie wcześniejsze lata, gdy byli mali, a wszystko było proste. To rozmyślanie przerwał mu huk roztrzaskujących się o ziemię talerzy.

Zdążył podbiec do leżącej na ziemi blondynki, gdy do kuchni wpadł zdyszany Yuji. Rękawy bluzki miał mokre aż po łokcie, gdy stanął w progu. Sasuke spodziewał się, że zacznie krzyczeć, panikować, płakać. Nic takiego się nie stało. Chłopiec podbiegł do umywalki, zmoczył w zimnej wodzie czystą szmatkę i położył ją na czole blondynki.

-Sasuke-san, czy mógłbyś położyć gdzieś mamę na czymś miękkim??

Brunetowi odjęło mowę. Dosłownie. Nie potrafił wykrztusić z siebie słowa, zdziwiony spokojem tego blondynka. Kiwnął więc tylko głową, wziął Naruko z podłogi i ruszył do pokoju, który udostępnił tej dwójce. Już wcześniej zauważył, że dziewczyna strasznie schudła. A niosąc ją zobaczył zbyt wystające obojczyki i kości policzkowe, chude jak patyki ręce, co z daleka nie było widać. Nawet kości miednicy odznaczały się wyraźnie pod tą zwiewną sukienką. Wszystko było mocno nie tak!

-Zawołam lekarza. – podsunął Sasuke, gdy już położył Naruko na łóżku. Yuji przyczłapał za nim, niosąc miskę z lodowatą wodą, by zmieniać okład na czole blondynki.

-Mama nigdy nie chciała się badać. Nawet Gaara-san kazał jej przejść badania, ale ona się nie zgodziła.

-Często jej się zdarza tak nagle mdleć?? – spytał brunet, gdy już wysłał swojego klona na poszukiwanie Sakury. Chłopczyk wyglądał, jakby zmagał się z własnymi myślami. Zapewne Naruko powiedziała mu, by nikomu nie mówił o jej przypadłościach. Zawsze sama chciała sobie radzić. – Możesz mi powiedzieć. Chce jej pomóc.

-Wszystko zaczęło się, jak miałem 2 lata. Nie pamiętam, dlaczego. Pamiętam jedynie strach o mamę. Obudziła się po jakimś czasie. Był wtedy już chyba wieczór, albo wczesna noc. Na drugi dzień pobiegła na kolejną misję…

-A ty?? Zostawiała cię samego??

-Nie! – oburzył się chłopczyk. – W tym czasie byłem u Misuki-san. Ta pani była jedyną miłą dla nas osobą. Bardzo lubiłem ją i jej syna, Goi. Spędzałem u nich dużo czasu.

-A jak było z jedzeniem? – dopytywał się dalej Sasuke. Chłopczyk mówił bez szczegółów, więc nie mógł dokładnie dowiedzieć się, jak przez te sześć lat żyła Naruko. – Dobre jedzenie podawali w restauracjach?

Z tego, co brunet pamiętał, Naruko nigdy nie lubiła gotować. Wolała chodzić po barach i tam zamawiać coś do jedzenia, by zjeść w gronie znajomych lub z ojcem. Tam chyba było tak samo.

-Nie wiem. Mama gotowała zawsze, jak wracała z misji. Jadaliśmy z jednego talerza. Zawsze rysowałem linię, by było po równo, ale i tak wydawało mi się, że mam więcej niż mama. Nawet jak mówiłem, że nie jestem głodny, by ona w końcu porządnie się najadła, to i tak długo mnie męczyła, aż w końcu posłusznie zjadałem. – Yuji spuścił główkę, jakby te wspomnienia go przytłaczały. Nie płakał, ale mimo tego Sasuke i tak wiedział, że jest mu źle. – Mama zawsze dbała bardziej o mnie, niż o siebie…

-Jestem!! Co się stało???

Sakura wpadła do pokoju z prędkością światła. Tuż za nią pojawił się klon bruneta, który zaraz znikł z cichym „puff”. Haruno przysiadła na krawędzi łóżka, dokładnie oglądając nieprzytomną Naruko. Później przeniosła pytające spojrzenie na prawdziwego Uchihę.

-Zemdlała. Tyle tylko wiem. Nic więcej ci nie pomogę.

-Dobra. Moglibyście wyjść oboje? Chcę ją zbadać.

-Mama będzie się denerwować, jak mnie nie będzie, gdy się obudzi. – powiedział powoli Yuji.

-Nie martw się. Zawołam cię, jak tylko twoja mama otworzy oczy. – kunoichi uśmiechnęła się do chłopczyka, który tylko kiwnął głową, po czym razem z Sasuke przenieśli się szybko do kuchni.

Brunet postawił czajnik na gazie i spojrzał na blondynka, który siedział cichutko na parapecie i patrzył w niebo. W niczym już nie przypominał tego rozwrzeszczanego dziecka jeszcze sprzed kilkunastu minut. Na pewno był już przyzwyczajony do ciągłego, nieuzasadnionego mdlenia swojej mamy, ale nadal się bał. Sasuke wiedział to, po jego mocno zaciśniętych piąstkach.

-Wszystko będzie dobrze, prawda?? – spytał chłopczyk, gdy Uchiha usiadł obok niego na parapecie i podał mu kubek z ciepłą herbatą. – Mama niedługo się obudzi.

-Pewnie. W końcu Sakura to nasza najlepsza medic ninja. Zobaczysz, że obie zejdą tu, zanim się obejrzysz. – blondynek kiwnął głową, ale nie wyglądał na zbytnio pocieszonego. Brunet zastanawiał się, co zrobić, by oderwać go od czarnych myśli. – Chciałbyś może zobaczyć kolekcję broni, którą mam w sali treningowej??

-Masz tu salę treningową?? I broń?? A będę mógł dotknąć?? – w niebieskich oczach pojawiły się iskierki podniecenia, które jednak nie zakryły całkowicie będącego w nich smutku.

-Jasne. Musisz tylko bardzo uważać.

-Super!