Uwaga!!!

Blog o tematyce hentai, yaoi i inne, skoncentrowany na postaciach z M&A "Naruto". Są również zwykłe opowiadania. Za zmianę przepraszam, ale mam nadzieję, że się wszyscy przyzwyczają^^
Blog będzie bazował na parze SasuNaru, ale od czasu do czasu będą pojawiać się również inne paringi^^

piątek, 23 grudnia 2011

Niespodzianka - 6

Nie komentujecie?? Nie? A ja i tak dam nexta xDDD Chociaż pewnie ostatniego, jeżeli nie komciacie xD No nic. Kolejna część niespodzianki. Może ta przyniesie ze sobą więcej komentów^^
************************************

Minął tydzień, od powrotu Naruko, w czasie którego niewiele się wydarzyło. Dwójka Namikaze głównie odpoczywała i chodziła po wiosce. Starzy przyjaciele blondynki wpadali często ją odwiedzić, a najczęstszymi gośćmi były Ino i Sakura, które w końcu miały pretekst, by spotkać Sasuke w domu. Na szczęście już następnego dnia blondynka i brunet zawarli sojusz, który mówił o tym, że Naruko przytrzymuje w drzwiach tą dwójkę, a Sasuke w tym czasie wychodzi tylnym wyjściem z domu. Uchiha za tą przysługę miał gotować codziennie kolacje. Drugim częstym gościem była Hinata, którą Naruko uwielbiała. Hyuuga przyprowadzała ze sobą zazwyczaj bliźniaki, więc trójka dzieciaków biegła zaraz bawić się w ogrodzie, o którego stan z każdym dniem Uchiha bał się coraz bardziej. Nic nie dawał sobie jednak po sobie poznać. Hinata długo dyskutowała z Namikaze, a te dyskusje dotyczyły zazwyczaj Kiby, który ostatnio oświadczył się starszej Hyuuga’e. Kobieta się zgodziła, w końcu od kilku lat Inuzuka jej się podobał, jednak miał on i również swoje wady. Tymi wadami pomagała jej się zająć Naruko. Sasuke niewiele rozumiał z tych ich debat, ale wiedział jedno: Kiba nie będzie miał łatwo, jeżeli będzie chciał nadal utrzymać przy sobie Hinate.

Jeżeli chodzi o sprawy sercowe młodszego Uchihy, to były one na takim samym poziomie, jak przed tygodniem. Nadal zastanawiał się, jak Naruko zareaguje na jego wiadomość. I nadal nic nie mówił. Wystarczyła mu świadomość, że śpią pod tym samym dachem. Jednak, na jak długo?

Naruko zaś zdrowiała w oczach. Przybrała na wadze i wszystkie wystające kości oraz cała sylwetka pokryła warstwa ciała, dzięki której była teraz jeszcze piękniejsza. I nie wolno zapomnieć, że piersi blondynki znów troszkę urosły, czego nie przeoczył żaden mężczyzna w wiosce, który oglądał się za Namikaze. Nie uszło to również uwadze Sasuke. Był on zadowolony z tego, że przyczynił się do zdrowienia i wypięknienia, o ile to było jeszcze bardziej możliwe, blondynki. Wszystko byłoby tak nadal, gdyby nie jeden szkopuł.

Drzwi otworzyły się z rozmachem. Blondynka za biurkiem podniosła gwałtownie głowę i zamrugała. Mężczyzna w drzwiach uśmiechnął się, widząc jej zaspany wzrok, po czym podszedł do biurka.

-To wstyd spać w czasie pracy, Tsunade-sama! – powiedział z powagą, zaraz jednak uśmiechnął się szeroko. – Dobrze jest wrócić.

-Minato!! – krzyknęła kobieta i zerwała się z fotela. - Miałeś być dopiero za trzy tygodnie!

-To ja, to ja! – blondyn usiadł na kanapie. – Jestem wykończony! Misja okazała się ściemą, w której każdy jounin by sobie poradził, więc zostawiłem tam kilku ninja i wróciłem. Co nowego słychać w wiosce?

-Mam dla ciebie dwie wiadomości… - blondynka usiadła za biurkiem.

-Dobrą i złą? – przerwał jej.

-Można to tak ująć. Na początek ta gorsza. Kilka dni po twoim wyruszeniu ktoś podłożył ogień pod twoją willę. Kończymy remontować wszystkie szkody, ale sprawca nadal nie został złapany.

-Rozumiem. Czyli na razie jestem bezdomny. A ta druga wiadomość?

-W domu Sasuke, już od ponad tygodnia, mieszka Naruko…

-Moja córeczka?! – Minato zerwał się na równie nogi. – Wróciła w końcu! Dlaczego u Sasuke? Muszę ją zobaczyć!

-Siadaj na dupie!!! – krzyknęła Tsunade, a blondyn posłusznie usiadł. – Poślę po Naruko, a ona tu przyjdzie z obiadem dla ciebie, a TY położysz się i odpoczniesz!

-Ale…

-Bez „ale”!!! Pójdziesz teraz do pokoju obok i odpoczniesz, bez prób ucieczek. Jeżeli chociaż na chwilę zabraknie twojej chakry, lub będzie jej zbyt dużo, to… - urwała, zaciskając pięści.

-Dobrze, będę grzeczny! – odparł naburmuszony Hokage.

-Przyda ci się siła na rozmowę z córką, wierz mi…

-O co ci…?

-Niedługo się dowiesz. A teraz marz odpocząć!!!

-Idę, już idę!!!

Sasuke zamknął drzwi i westchnął ciężko. Właśnie posłaniec powiedział mu o pojawieniu się Hokage i wezwaniu Naruko po południu do gabinetu. Blondynki nie było. Rano poszła z Yuji’m na plac zabaw. Mieli tam się spotkać z Hinatą i dziećmi Neji’ego i Tenten. Powinni niedługo wrócić na obiad, który Sasuke zgodził się ugotować, po raz kolejny. Brunet uśmiechnął się do siebie. Musiał przyznać, że Namikaze oplotła go sobie wokół palca. Potrafiła zmusić go do prawie wszystkiego, a Uchiha dopiero, gdy się zgodził rozumiał, że został wykorzystany. Znowu!

Chłopak stał przy blacie kuchennym, szatkując i obierając warzywa. Gdy zaczął je smażyć, do kuchni wpadł uśmiechnięty od ucha do ucha Yuji. Dopadł do Uchihy i zaczął wyrzucać z siebie słowa z prędkością karabiny maszynowego, robiąc przerwy tylko po to, by nabrać powietrza, co schodziło mu nadzwyczaj krótko.

-Sasuke-san! Sasuke-san! A wiesz? Mama obiecała, że będzie ze mną trenowała regularnie!! I jak zacznie się rok szkolny, pójdę do Akademii i zostanę wspaniałym ninja!! Będę silny i mocny jak mama!! I jak ty, Sasuke-san!!

Blondynek nadal skakał wokół niego, paplając wesoło o tym, co się dzisiaj działo.

-Yuji!!

Chłopak, słysząc wołanie swojej mamy, wybiegł z kuchni. Nie minęła chwila, jak wrócił z powrotem i wlepił swoje wielkie, niebieskie oczy w gotującego mężczyznę.

-Co znowu? – spytał brunet.

-Bo mama powiedziała, że dopóki tutaj mieszkamy, to Sasuke-san jest jakby głową domu. Więc jeżeli coś chcę, to muszę najpierw spytać Sasuke-san.

-Przejdź do konkretów.

-W drodze do domu znaleźliśmy małego psiaka, którego ktoś chyba pobił. Mogę go zatrzymać? Obiecuję, że będę go pilnował i się nim opiekował, i wyprowadzał, i karmił…

-Dobrze, dobrze! Już wystarczy. Chce go najpierw zobaczyć!

W tym momencie do kuchni weszła Naruko. Była mokra, a w rękach trzymała zawiniątko. Spod ręcznika wysunął się łepek pieska o złotej, teraz mokrej sierści. Szczeknął i zakopał się w ręczniku.

-I co, Sasuke-san? I co?

Uchiha spojrzał na błagalny wyraz twarzy chłopczyka. Naruko patrzyła bacznie na bruneta z łagodnym uśmiechem, który przypominał mu uśmiech jego matki. Odwrócił się i wrócił do przerwanego smażenia.

-Mam nadzieję, że nic nie zepsuje.

-Yatta!!! – Yuji krzyknął i przytulił się do nogi bruneta. – Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki!!!

-Weź psiaka i idź na dwór wysuszyć go. Ja tymczasem przygotuję mu coś do zjedzenia. – kobieta podała blondynkowi zwierzątko, a ten, wręcz podskakując ze szczęścia, podążył korytarzem do wyjścia do ogrodu.

-Dziękuję, Sasuke. Ładnie się zachowałeś. – blondynka podeszła do bruneta i uśmiechnęła się szeroko.

-Mniejsza z tym. Tsunade wzywa cię do siebie po południu z obiadem. Hokage wrócił.

-Kiedyś to musiało się zdarzyć. – westchnęła kobieta.

-Naruko…

-Sasuke, jeżeli chcesz coś zrobić lub powiedzieć, to masz ostatnią okazję. – Namikaze patrzyła wprost na bruneta, a ten odwrócił się bokiem do niej i mieszał w garnku. – Później trudno będzie znaleźć chwilę sam na sam.

-Nie wiem, o czym…

Naruko przyłożyła palec do jego ust, po czym pocałowała go w policzek. Niby taki przyjacielski całus, ale trwał dłużej, niż normalnie. Gdy blondynka odsunęła się od niego, w jej oczach widział jednocześnie nadzieję i smutek. Uśmiechnęła się delikatnie i przejechała palcami po jego wargach.

-Najgorzej jest żałować swoich czynów. Obyś ty nie musiał tego żałować.

Dziewczyna wzięła miskę, w której było jedzenie dla psiaka, po czym wyszła, zostawiając osłupiałego bruneta samego w kuchni, z jego myślami.

Sasuke potrzebował chwili, by się pozbierać po przeżytym szoku. Dotknął palcami warg i uśmiechnął się do siebie. Zaraz jednak miał ochotę walnąć się w głowę patelnią, na której kończył smażyć warzywa. Dlaczego przepuścił taką wspaniałą okazję?! Lepszej już nie będzie! A teraz pewnie Minato zabierze ją gdzieś. . . Chwila! Przecież rezydencja Namikaze nadal była w remoncie. A Naruko mieszkała u niego. Jednak Minato nie będzie chciał jej zostawić. Czyli. . . Sasuke będzie musiał mieszkać razem z Yondaime!!! Szczęście go chyba na dobre opuściło.

Zjedli obiad w całkowitej ciszy, o ile nie liczyć ciągłego szczebiotania Yuji'ego do małego psiaka, który kręcił się między ich nogami pod stołem. Sasuke unikał wzroku Naruko jak ognia, a ta ciągle się w niego wpatrywała. Dwójka dorosłych ludzi, a zachowywali się jak dzieci. Gdy już zjedli, blondynka zapakowała solidną porcję i zostawiła całe mycie brunetowi, nawet nie pytając go o zdanie. Uchiha i tak nic nie powiedział, nawet nie spojrzał na dziewczynę. Naruko tylko westchnęła i uśmiechnęła się do syna.

-Chodź, Yuji. Idziemy spotkać się z dziadkiem.

-Moim dziadkiem? - spytał chłopczyk, na chwilę zapominając o małym psiaku, które głaskał, dopóki ten nie polizał go po policzku.

-Twoim dziadkiem. Właśnie wrócił z misji. Zaniesiemy mu obiad. - Naruko wyciągnęła rękę do chłopca, a ten wyszczerzył ząbki w szerokim uśmiechu.

-A możemy wziąć ze sobą Nao?? - spytał blondynek, wlepiając błagalny wzrok w blondynkę.

-Nao?? - zdziwiła się dziewczyna. - Kto to Nao?

-Naoki. . . - chłopczyk, widząc niezrozumienie, malujące się na twarzy kobiety, wziął pałętającego się pod nogami psiaka i uśmiechnął się szeroko. - To jest Naoki.

-Już mu dałeś imię? Dobrze. Więc chodźmy.

Chłopczyk wybiegł z domu, za nim podążył psiak, ledwo nadążając na swoich krótkich nóżkach za blondynkiem. Naruko rzuciła ostatnie spojrzenie na Sasuke, który stał przy zlewie i grzecznie mył wszystkie naczynia. Chłopak nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Nauko znów westchnęła i wyszła z domu, za swoim synem, zostawiając Uchihę samego z jego ponurymi myślami.

środa, 5 października 2011

Niespodzianka - 5

Podoba się nowy wystrój? Delikatna zmiana koncepcji. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu^^ A teraz next. Następnym razem będzie inne opko^^
****************************************************

-To co, Yuji, idziemy do parku?

Naruko wyszła z łóżka, gdy tylko Sasuke zszedł zrobić herbatę. Krzątała się po pokoju i rozpakowywała rzeczy, które ze sobą przynieśli. Nie było ich dużo, więc blondynka szybko skończyła.

-Może lepiej nie. – zaprotestował słabo chłopczyk. – Mamo, powinnaś teraz…

-Kupić jakieś ubrania! Masz rację, kochanie!

Dziewczyna złapała portfel, porwała syna na ręce i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych. Przeszkodził jej jednak Uchiha, zagradzając jej drogę tuż przy kuchni, z tacą herbaty w rękach.

-Dokąd to?

-Na zakupy? – blondynka wyszczerzyła się od ucha do ucha, a jej syn westchnął cicho.

-Zakupy? – jedna brew bruneta podjechała wysoko, gdy patrzył na dziewczynę. Dopiero co leżała nieprzytomna, a teraz chce latać po sklepach. – Nie może to poczekać do jutra?

-Nie, nie może! Później skoczymy na plac zabaw. Poza tym chcę odwiedzić Hinate. – wymieniała dalej, nie zauważając drgającej brwi bruneta.

-Naruko… - wysyczał, a kubki na tacy zagrzechotały złowieszczo. – Czy ty całkiem…?

-Sasuke, proszę. – powiedziała najbardziej błagalnym tonem, jaki Uchiha słyszał. Zobaczył w jej oczach prośbę i smutek. – Chodź z nami.

-Dobrze, niech wam będzie. – westchnął brunet i wrócił się, by odłożyć tacę na stół w kuchni. Gdy znalazł się z powrotem na korytarzu, Naruko wraz z synem czekała już gotowa pod drzwiami, przestępując niecierpliwie z nogi na nogę.

-No chodź już, bo nam wszystko pozamykają!

-Nie denerwuj się. – brunet założył buty i uśmiechnął się złośliwie. – Złośc piękności szkodzi. Tobie chyba jednak już nie ma na co zaszkodzić. – chłopak wyszedł, a za nim potruchtał blondynek.

-Teme!!! – Naruko chciała skoczyć na mężczyznę, ale ten rzucił w jej stronę klucze.

-Zamknij, jak wychodzisz ostatnia.

Blondynka roześmiała się głośno. Zamknęła szybko drzwi i podbiegła do chłopaków. Wzięła każdego z nich za rękę. Yuji uśmiechnął się szeroko do mamy, Sasuke zaś spojrzał zdziwiony na ich złączone dłonie, nie powiedział jednak nic, tylko ścisnął lekko jej palce. Dziewczyna uśmiechnęła się do bruneta i pociągnęła ich w stronę sklepów.



-Jesteś strasznie blada. Na pewno dobrze się czujesz?

Naruko opadła na sofę obok Sasuke w sklepie odzieży dziecięcej. Obok bruneta stało już kilka toreb, w których były ubrania dziewczyny. Blondynka westchnęła cicho i spojrzała na przebieralnię, w której jej syn przymierzał nowe rzeczy.

-Nic mi nie jest.

-Naruko…

-I co myślisz, mamo?

Yuji wyskoczył zza zasłony w pomarańczowo-czarnym dresie. Uchiha zachichotał, widząc pomniejszoną, chłopięcą wersję Naruko.

-Ślicznie! Wspaniale! Jesteś boski! – blondynka oglądnęła ze wszystkich stron chłopca, po czym wcisnęła mu w ręce kolejną porcję ubrań. – Teraz to!

-Jeszcze? – zaskomlał blondynek, ale zaraz uśmiechnął się i znikł za kotarą.

-Kocham go i nie chce, by był smutny. – powiedziała cicho Namikaze, siadając obok bruneta. – Cokolwiek by mi było, będę uśmiechać się promiennie i skakać wokół by tylko Yuji się nie martwił…

-Wydaje mi się, że ty zawsze taka byłaś. – stwierdził Sasuke, nie patrząc na blondynkę. – Chowałaś się za uśmiechem, przez co nigdy nie mogłem się domyślić, co czujesz…

-Po co się chciałeś tego dowiedzieć? – spytała z uśmiechem. Brunet spojrzał na nią kątem oka, zastanawiając się, po co w ogóle się odzywał. – No, Sasuke. Odpowiedz mi…

-Ja…
-Mamo, i co??

Sasuke podziękował w duchu czuwającej nad nim opatrzności. Yuji go uratował. Inaczej Naruko wyciągnęłaby z niego wszystko, używając do tego tylko swoich pięknych oczu o kolorze letniego nieba.

-Mój mały mężczyzna! – blondynka okręciła chłopca wokół i uścisnęła mocno. Blondynek miał na sobie ciemne jeansy i czarną koszulkę z białymi znakami na plecach.

-Możemy już iść? Głodny jestem… - jakby na potwierdzenie słów małego Namikaze, z jego brzucha wydobyło się głośne burczenie. – Przepraszam…

-Przebieraj się. Kupujemy to wszystko i idziemy na razem!

Naruko wepchnęła chłopca do przebieralni, złapała za ubrania, które wybrała dla syna i pobiegła do kasy. Po kilku chwilach Yuji wyszedł z przebieralni już w ciuchach, które dostał od Sasuke. Spojrzał na Uchihe i uśmiechnął się smutno.

-Nie jesteś zadowolony z zakupów? – spytał go brunet, ale ten tylko pokręcił głową.

-Mama jest zmęczona. Chciałbym, by porządnie odpoczęła, ale ona ciągle biega. Możesz jej coś powiedzieć, Sasuke-san?

-Mnie ona nie posłucha. Ale, gdybyś ty powiedział, że jesteś zmęczony i zaproponował wspólny odpoczynek, to może…

-Jesteś genialny, Sasuke-san!!!

Yuji uśmiechnął się od ucha do ucha i pobiegł do Naruko, by zanieść jej ostatnie rzeczy do kupienia. Brunetowi zostało wziąć kupione już ubrania i pójść za nimi. Patrząc na nich stwierdził, że Yuji jest bardziej podobny do Naruko, niż mogłoby się wydawać. I nie chodziło o wygląd. Obydwoje mieli podobny charakter, oboje bardziej troszczyli się o innych, niż o siebie. Westchnął cicho i wyszedł ze sklepu, obładowany torbami. Zaraz po nim wyszła dwójka Namikaze i ze śmiechem udali się w stronę Icharaku ramen. Sasuke podążył za nimi, obserwując ich dokładnie.



Po zjedzeniu ramenu, poszli do pobliskiego parku, gdzie spotkali Hinatę z dwójką dzieci. Dopiero po wylewnym powitaniu przyjaciółek Hyuuga wytłumaczyła, że ta dwójka to dzieci Neji’ego i Tenten. Bliźniaki – Misaki i Tomuro, od razu zaprosiły Yuji’ego do zabawy, a kobiety siadły na ławce i zatopiły się w rozmowie. Sasuke chcąc, nie chcąc, poszedł wtedy do domu sam, targając ze sobą wszystkie kupione przez Naruko ubrania oraz inne rzeczy, które blondynka nie omieszkała nabyć. Strzelił to wszystko na stół w salonie, sam zaś przeszedł do kuchni, by przygotować kolację, chociaż Namikaze bardzo wcześniej protestowała. Na stole znalazł list od Sakury ze specjalną dietą dla blondynki. Od razu wziął się za gotowanie. Gdy dwójka jego nowych lokatorów wróciła, zastała na stole same pyszności. Yuji nawet się nie zastanawiał, tylko dopadł do jedzenia. W końcu stracił wiele energii, biegając po całym parku z nowymi przyjaciółmi.

-Siadaj Naruko.

Blondynka spojrzała z ukosa na Sasuke, który odsunął jej trochę krzesło w geście zaproszenia, sam zaś usiadł naprzeciw jej syna. Kobieta w końcu również usiadła, patrzyła jednak podejrzliwie cały czas na jedzenie.

-Nie zatrułem niczego. – Uchiha uśmiechnął się pod nosem i podał dziewczynie talerz. – Nie musisz się tak bać…

-Ja się wcale nie boję! – prychnęła blondynka i złapała za widelec, by potwierdzić swoje słowa. Gdy pierwszy kęs trafił do jej ust, uśmiechnęła się błogo. – Pyyyszne~!

-Mama ma rację. To jest wspaniałe, Sasuke-san!!! – krzyknął Yuji, który zaraz podał brunetowi swój talerz. – Dokładkę!!

-Cieszę się, ze wam smakuje. – Uchiha nałożył chłopczykowi drugą porcję i spojrzał na kobietę, która powoli jadła swoje. Uśmiechnął się pod nosem. Naruko wcale nie udawała, że je.

-Nie wiedziałam, że gotujesz tak dobrze. - powiedziała blondynka, pomiędzy jednym kęsem, a drugim.

-A jak miałbym gotować? – spytał brunet z lekko drgającą brwią.

-Czy ja wiem? Jakoś tak bardziej… - kobieta zastanowiła się przez chwilę, szukając odpowiedniego słowa. – Spartańsko?

-Jak???? – zdziwił się Uchiha.

-No wiesz… mało a treściwie, bez zwracania uwagi na takie rzeczy, jak przystrojenie, czy odpowiednie doprawienie…

-Tak gotuje Kakashi. – oburzył się Sasuke, zaraz jednak uśmiechnął kącikami ust. – Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz.

-Nie powtarzaj moich słów!!!

-Jedz, bo ci stygnie.

-Teme…!

Naruko zezłościła się, ale w głębi ducha cieszyła się z takiego obrotu spraw. Była w swojej wiosce, miała wokół przyjaciół, jej syn był tu z nią. A Sasuke… Delikatny uśmiech wpłynął na jej usta. Nadal nie mogła wyzbyć się tego dziwnego uczucia. Tego dziwnego podniecenia, gdy patrzyła w jego czarne oczy lub przypadkiem go dotknęła. Przez jej ciało przechodził wtedy taki dziwny impuls. Miała ochotę rzucić się na niego, zanurzyć palce w jego czarnych, miękkich włosach i całować, całować, całować aż do utraty tchu. Nie robiła jednak tego, gdyż nie widziała nawet cienia tego, że Sasuke też by tego chciał. Nie chciała być odtrącona. Nie zniosłaby tego. Dlatego unikała jakichkolwiek kontaktów. Aż do teraz…

Po kolacji, na której Yuji, ku zdziwieniu bruneta, a zadowoleniu Naruko, zjadł jedną trzecią całej kolacji, postanowili rozłożyć się na kocu w ogrodzie. Było lato, a wieczory oraz noce były w Konoha bardzo ciepłe w tym okresie. Naruko wraz z synem zaraz zabrali pierwszą, lepszą kapę z kanapy i rozłożyli się przy rzeczce, w której leniwie pływały karpiki. Sasuke, zabrawszy wcześniej ze sobą gruby zwój, usiadł na brzegu kapy i zaczął czytać. Tak naprawdę chciał po prostu zając się czymś, by tylko nie patrzeć na blondynkę. Często łapał się na tym, że jego wzrok spoczywa na sylwetce kobiety stanowczo zbyt długo. Sam jednak nie mógł na to poradzić. Po tak długiej nieobecności Naruko, po tym, jak znikła, gdy on przygotowywał się mentalnie do, prawdopodobnie, najtrudniejszej rozmowy w swoim życiu, była tuż obok niego. Normalne, że wodził za nią wzrokiem, gdy tylko mógł.

Potrząsnął lekko głową, chcąc wyzbyć się tych myśli z głowy. Gdy tylko Naruko wyjechała na misję, obiecał sobie solennie, że tuż po jej powrocie, powie jej o wszystkim. Przygotował sobie nawet mowę, którą układał przez wiele tygodni. Teraz jednak ta mowa na niewiele mu się przyda, gdyż sytuacja jest całkiem inna. Naruko ma syna, ojca brakło i prawdopodobnie się nie pojawi, jak podejrzewał brunet, a do tego stan fizyczny blondynki. I niby teraz miałby wyjechać jej z… tym? Nie, jednak dziękuję.

Kątem oka spojrzał na leżącą dwójkę i uśmiechnął się mimowolnie. Oboje spali. Yuji wtulony w pierś blondynki, a ta obejmująca go mocno. Sasuke przez dłuższą chwilę się im przyglądał, po czym stwierdził, że da im jeszcze trochę czasu, po czym obudzi ich i wyśle spać do pokoju. Jak postanowił, tak zrobił, jednak pozwolił im spać jeszcze ponad godzinę, przez ten czas zapamiętując każdy centymetr śpiącej twarzy Naruko.

niedziela, 5 czerwca 2011

Niespodzianka - 4

Podoba się^^ Cieszy mnie to. Wiem, że wszyscy zastanawiacie się, co się działo z Naruko. w tej notce sami się wszystkiego dowiecie. Przepraszam, że nie było tyle notki, ale poprawię się. . . chyba xD Zapraszam do czytania^^
************************************************


Zemdlała. To pierwsze dotarło do jej mózgu, gdy zaczynała powracać jej świadomość. Znowu zemdlała, tym razem jednak pokazała tą słabość komuś innemu. I tym kimś musiał być właśnie Sasuke. Otworzyła powoli oczy, by ujrzeć siedzącą przy niej Sakurę.

-Proszki pomogły. Dobrze się czujesz??

-Gdzie jest Yuji? – spytała i próbowała usiąść, ale jęknęła tylko z bólu i znów osunęła się na poduszki. Jej syn zawsze przy niej był, gdy mdlała. Zawsze, dopóki było to bezpieczne.

-Z Sasuke. Ogląda broń w sali treningowej. – wyjaśniła jej Haruno, po czym przysiadła się bliżej. – Coś ty ze sobą zrobiła…?

-Musze do niego zejść. Będzie się martwił… - Naruko znów próbowała wstać, ale tym razem przeszkodziła jej w tym różowowłosa, która położyła ją siłą z powrotem w łóżku.

-Teraz mówię jako lekarz. Wykończysz się. To cud, że w ogóle doszłaś tutaj z Suny z takim osłabieniem organizmu. Jesteś wycieńczona fizycznie i anorektycznie chuda. Głodziłaś się?

-Nie mów to takim tonem, jakbyś o wszystkim wiedziała. – syknęła Namikaze.

-Naruko, co się tam działo? Byłam w tej wiosce raz. Tak samo jak był tam też i Sasuke oraz inni wysłannicy twojego ojca. Pokazywali nam wspaniały dom, w którym mieszkałaś, ale ty zawsze byłaś wtedy na misji. Jednak nikt nam ani słowem nie wspomniał, że masz dziecko. – Sakura westchnęła i spojrzała blondynce w oczy.

-Wspaniały dom? Kpili sobie z was w żywe oczy. Tak, mieszkałam w nim, ale tylko przez pierwsze cztery miesiące. – Namikaze usiadła powoli. Tym razem Sakura jej w tym nie przeszkadzała. Blondynka przycisnęła kolana do klatki i uśmiechnęła się smutno. – Na pewno chcesz wiedzieć, co tam się działo??

-Chcę. Hokage też powinien wiedzieć. Ale jeżeli nie chcesz, nic mu nie powiem.

-Dobrze. W takim razie posłuchaj.

Naruko westchnęła głośno, zastanawiając się, co powiedzieć, a co zachować dla siebie. Jeżeli jednak zaczęła opowiadać, nie mogła nic ukryć, gdyż każdy fakt wychodził z innego. Nie miała wyboru. A nie chciała kłamać.

-Przyjechałam do wioski i zaczęłam szkolenie. Wszystko szło dobrze do momentu, aż ktoś nie nakablował Kage tej wioski, że jestem Jinchuriki. Wyrzucił mnie z tego świetnego domu, gdy wróciłam poobijana z misji. Zaopiekowała się mną pewna kobieta, która jako jedyna nie bała się mnie. W tej wiosce tępili demony jeszcze gorzej, niż u nas Kyuubi’ego. Misuki pomogła mi dojść do siebie. W pełni sił poszłam do władcy po jakieś wyjaśnienia. Zostałam odprawiona z kwitkiem, wiedząc tylko tyle, że muszę jeszcze 2 miesiące przechodzić szkolenie, a każda misja, którą dostanę będzie opłacana najniższą kwotą, bez względu, jaką będzie miała rangę. Chcieli się mnie pozbyć. Ale ja się nie dałam. Zamieszkałam w opuszczonym domu, który w wolnych chwilach od nauki i ciągłego biegania na niebezpieczne misje, bo tylko takie dla mnie mieli, naprawiałam. Pod koniec piątego miesiąca to się stało…

I jak niby miała o tym mówić. O swojej porażce. O swojej hańbie. O tym, że nawet nie mogła tych ludzi ukarać. Zatrzęsła się, przypominając sobie ten ulewny wieczór, gdy to wszystko się stało.

-Gdybym mogła cofnąć czas, nie zrobiłabym tego. Yuji jest dla mnie wszystkim. A to wtedy został poczęty… - zamilkła, spoglądając spod rzęs na Sakurę. Ta słuchała jej w skupieniu, z lekko uchylonymi ustami. – Wracałam z trzeciej pod rząd misji rangi A. Byłam wykończona, ranna, bez chakry. Resztki chakry Kyuubi’ego pozwalały mi jeszcze wlec się w stronę domu, gdzie padłabym na posłanie na ziemi i po prostu zasnęła. Spałabym przez kilka dni, a później poszła odebrać pieniądze i siadła do książek, by zdać egzaminy. Po wiosce rozeszło się już dobrze, że mam w sobie demona. A oni po prostu chcieli zaliczyć kogoś takiego.

-Było ich tylko czterech na początku. – kontynuowała po chwili przerwy. – Jednemu złamałam nogę, drugiemu wybiłam oko. Później dostałam w głowę i mnie zamroczyło. Wykorzystali to. Związali mnie. Nagle z czterech zrobiło się ich więcej. Nie wiem ilu. Nie liczyłam. Chciałam tylko stracić przytomność i więcej tego nie czuć. Ale nawet takiej łaski z ich strony nie dostąpiłam…

Haruno była wstrząśnięta. Otwierała i zamykała usta, jak ryba wyjęta z wody. Nie potrafiła wydusić z siebie słowa, chociaż chciała coś powiedzieć Naruko. Blondynka w tej chwili była jednak teraz w głębi swoich wspomnień. Krok po kroku przypominała sobie ból, jaki wtedy przeżyła. Poniżenie, którego doznała. I hańbę, która z nią została. Uśmiechnęła się cierpko do swoich wspomnień. Było, minęło. Ona się nie poddała, chociaż przez pierwsze dwa tygodnie miała ochotę ze wszystkim skończyć…

-Dopiero po dwóch tygodniach znalazłam w sobie siłę, by w miarę normalnie funkcjonować. Misuki była ze mną cały czas w ciągu tego czasu. Pomogła mi jakoś się podnieść, chociaż ja nie chciałam. Możliwe, że nie podniosłabym się po tym wcale, gdyby nie to, że Kyuubi zaczął narzekać. Po dwóch tygodniach od niego dowiedziałam się, że jestem w ciąży. W ogóle nie brałam tego pod uwagę. Argument, że nosze w sobie nowe życie pozwolił mi całkowicie stanąć na nogi, chociaż sam fakt tego, że miałam mieć dziecko mnie przerażał. Zawzięłam się jednak. Skończyłam szkolenie z najwyższym wynikiem, po czym przysłałam wam wiadomość, że nie wracam. Sama musiałam najpierw uporać się z problemami. Poza tym w tej wiosce działo się źle. Chciałam mieć wiarygodne dowody dla Hokage.

-To przecież… - Sakura nie wiedziała, co powiedzieć. Nie potrafiła znaleźć słów, by wyrazić to, co czuje.

-Niewiarygodne? Niemożliwe?? Głupie? Może, ale wiesz, że jestem uparta. – uśmiechnęła się smutno. – Brałam misję jedna po drugiej, nie bacząc na jakikolwiek odpoczynek, byle by tylko zarobić więcej. Na szczęście długo nie było po mnie widać, że jestem w ciąży. Kapnęli się dopiero, gdy zaczynałam siódmy miesiąc. Nie dawali żadnych misji. To była moja chwila, by jakoś pomyśleć o ruderze, w której mieszkałam. Pokupowałam rzeczy dla niemowlęcia. I czekałam.

-Poród był ciężki i trwał całą noc. Była przy mnie Misuki, która rodziła kilka miesięcy przede mną. Wzywała nawet lekarzy, ale nikt się mną nie zainteresował. Poza tym w czasie porodu pieczęć strasznie osłabła i Kyuubi chciał się wydostać. Na jego nieszczęście, głupi demon zaczął mnie chyba trochę lubić i gdy widział, jak cierpię, gdy on i dziecko jednocześnie chcą się wydostać, przesyłał mi chakrę w czasie porodu. Uratował mi życie. Sam stwierdził, że chce poczekać i zobaczyć, jak się rozwinie sytuacja, więc na razie pozwoli mi jeszcze korzystać ze swojej siły. Moim zdaniem, głupi lis się przywiązał…

Umilkła nagle i zaczęła się śmiać. Haruno spojrzała zdziwiona, jak Naruko ociera łzy śmiechu z oczu.

-Kyuubi stwierdził, że już mi więcej nie pomoże, jak nie potrafię docenić demoniej szlachetności. Głupek…

-Naruko…

-Po porodzie odpoczęłam kilka dni i znów zaczęłam brać misje. Im Yuji był starszy, tym dłuższe mogłam wziąć. Zostawiałam go u Misuki. Gdy wracałam, spędzałam z nim cały mój czas. Ale pieniędzy zawsze brakowało. – blondynka westchnęła smutno. - I tu zaczyna się ta moja anorektyczna chudość. Gdy tylko Yuji mógł jeść jedzenie takie, jak ja, robiłam dla siebie jak najmniej. Za zaoszczędzone pieniądze mogłam mu czasami kupić coś, co chciał. Im Yuji był starszy, tym ja jadłam coraz mniej. I coraz częściej mdlałam. Po sześciu latach stwierdziłam, że Yuji jest na tyle duży, bym mogła z nim wyruszyć w podróż. Po drodze zahaczyliśmy o Sunę. Wiedziałaś, że Gaara ma śliczne bliźniaki w wieku Yuji’ego? A Temari dwa lata temu urodziła córeczkę Shikamaru. Rozkoszna trójka. Razem z Yuji’m wywrócili budynek Kazekage do góry nogami, a nikt i tak im nie miał tego za złe.

-Naruko!! – Sakura złapała ją za ramiona. – Czy ty zdajesz sobie sprawę, że jesteś naprawdę blisko śmierci właśnie teraz?? Jesteś za chuda, wycieńczona. Musisz odpoczywać i dużo jeść. Jadłaś coś dzisiaj??

-Ryż z wołowiną.

-Na pewno??

-Nie… - przyznała się blondynka po chwili. – Wołowinę podrzuciłam Yuji’emu, a ryż ledwo tknęłam. Ale ja nie jestem wcale głodna.

-Po jakimś czasie przestajesz odczuwać głód. Robisz się tylko po prostu coraz słabsza, aż w końcu umierasz…

-Jesteś makabryczna, Sakura. – stwierdziła Naruko z poważną miną, czym rozśmieszyła medic-ninja.

-Mniejsza o mnie. Zaraz zawołam tutaj twojego synka…


-Jest naprawdę źle, Sasuke. A jej nie ma kto przemówić do rozsądku.

Sakura patrzyła, jak chłopczyk przytula się do mamy. W jego błękitnych oczach widziała łzy, które jednak nie wypłynęły. Blondynek za to opowiadał ożywiony o sali treningowej i broni, cały czas przytulając się do dziewczyny.

-I co ja mam z tym zrobić? – spytał brunet, spoglądając na medic-ninja. – Myślisz, że mnie posłucha?

-Nie wiem. – westchnęła Haruno. – Najlepszy byłby Yondaime, ale nie wiadomo, kiedy on wróci.

-Mówiła ci, co się z nią tam działo?

-To skomplikowane. Obowiązuje mnie również tajemnica lekarska. Jedno jest pewne. – Sakura nie dała dojść do głosu chłopakowi, który już chciał na nią wrzasnąć. – Musisz dopilnować, by jadła. Małe porcje, bo więcej nie da rady, ale musi jeść. Rozumiesz mnie??

-Rozumiem. Nie jestem głupi.

-Wieczorem podrzucę ci specjalną dietę, by szybciej przybrała na wadze. Pamiętaj, Sasuke! Jesteś za nią teraz odpowiedzialny, skoro jest pod twoim dachem. – kuonichi była poważna. Jej praca była dla niej powołaniem, a ona spełniała ten obowiązek należycie.

-Wiem…

-W takim razie idę. Przyjdę jutro, gdy wyjdę ze szpitala. Trzymajcie się.

-Cześć! – krzyknęła dwójka Namikaze z wielkimi uśmiechami na twarzy.

Haruno wyszła stamtąd pełna obaw, pytań i uznania dla koleżanki. Ona najprawdopodobniej by sobie nie poradziła. Wysiadłaby po kilku pierwszych miesiącach takiego życia. Nie mówiąc już o sześciu latach. Jedno wiedziała na pewno. Musi powiedzieć o wszystkim Tsunade. W końcu zastępczej Hokage należą się wyjaśnienia.


poniedziałek, 14 lutego 2011

Niespodzianka - 3

Spodobało się?? No, ja myślę xDDD To teraz kolejna część niespodzianki^^ Zastanawiacie się pewnie, jak Sasuke zareaguje na brzdąca Naruko? Normalnie, zaakceptuje go, hehehe. Lubie być zUa i wszystko wygadać xDDDD A teraz do notki^^ Trochę dużo, ale wystarczy na dłużej (normalnie jak papier toaletowy xDDD) Nie bądźcie źli. taka już jestem. Zapraszam^^
*****************************************************

-Gdzie masz bagaże?

Sasuke rozejrzał się po korytarzu. Jedyną rzeczą, którą Naruko wzięła był plecak, który mężczyna zaraz jej odebrał.

-To mój bagaż. Chodźmy już. Musze wstąpić do sklepu po coś na obiad.

Uchiha kiwnął głową, po czym zaczął ich prowadzić w stronę rezydencji Uchiha. Naruko szła z tyłu, paplając wesoło do blondynka.

-Co zjemy dzisiaj? Kupimy wołowiny, dawno jej nie było. I dużo czekolady na deser. I owoce. I lody! I musisz spróbować Icharaku Ramen. Nie ma tak wspaniałego dania jak ramen!! Zakochasz się, zobaczysz!!!

Brunet prychnął cicho, na co Naruko wystawiła do niego język i wzięła na ręce chłopczyka, paplając nadal.

-I musimy kupić ci jakieś łaszki, bo niedługo ze wszystkiego wyrośniesz. Jesteś już taki duży. Mój mały mężczyzna!- mówiąc to przytuliła go mocno.

-Mamo!- zawołał zażenowany chłopczyk, jednak odwzajemnił uścisk.

-Tutaj będzie całkiem inaczej, mówię ci. Do Tsunade możesz mówić babciu. Będzie się denerwować, ale ona naprawdę to lubi. I pójdziemy do Kiby. Może Inuzuka mają jakiegoś psiaka na zbyciu. Chciałbyś mieć psa?

-Naprawdę?? Mógłbym??- ekscytował się blondynek.

-Pewnie! Zobaczysz, weźmiemy małego szczeniaka, a on urośnie taaaaki wielki, jak Akamaru!!!

-I będzie mój??

-Oczywiście kochanie, że będzie twój!

Sasuke patrzył na to kątem oka. Radosna twarz Naruko znów przypominała mu słońce. I malutkie słoneczko obok, jej synek. Hokage nie będzie mógł wyprzeć się go. Gdy brunet to sobie uświadomił, uśmiechnął się do siebie. Nagle zatrzymał się i blondynka, nie zauważając tego, wpadła w niego.

-Wchodzisz do tego sklepu, czy nie?- spytał, gdy zobaczył jej zły wzrok.

-A… tak, właśnie!

Weszli wszyscy. Naruko zostawiła Yuji’ego przy regale ze słodyczami, mówiąc, że może wybrać, co tylko chce, po czym sama popędziła, by kupić resztę. Sasuke przyglądał się, jak chłopczyk chodzi w jedną i drugą stronę przy regale, oglądając wszystkie półki. Blondynek często przyglądał się słodyczom z wyższych półek, których cena była wysoka, lecz jeżeli już po coś sięgał, to były to najtańsze czekolady. Uchiha zdziwił się tym. Dziecko w jego wieku powinno raczej patrzeć na wygląd, a nie na cenę. Jego rozmyślania przerwało pojawienie się Namikaze.

-Yuji, mówiłam, żebyś wybrał, co chcesz. Już nas nic nie obowiązuje!- blondynka porwała kilka czekolad z najwyższej półki i wsadziła je do wypełnionego po brzegi koszyka.- A teraz do kasy!!

-Wszystko kupujemy??- spytał chłopczyk, patrząc jak matka pakuje przy kasie zakupy.

-Oczywiście. Dzisiaj będzie wspaniały obiad, bo wróciliśmy. A jutro pójdziemy na zakupy!- Naruko zapłaciła za wszystko, porwała połowę siatek, drugą połowę wepchnęła w ręce Sasuke, po czym wyszła ze sklepu. Uchiha szedł za nimi, kompletnie nic nie rozumiejąc z tego, co się wokół niego działo.

Po niespełna dziesięciu minutach byli już przed rezydencją Uchiha. Yuji stanął przed nią, zadarł główkę i z otwartymi ustami patrzył na duży dom przed nim. Brunet szybko, lecz z małymi trudnościami, otworzył drzwi i wszedł do środka, zaś za nim weszli jego nowi współlokatorzy. Naruko zaraz wpadła do kuchni, strzeliła kupione rzeczy na stół i chciała wziąć się za gotowanie, jednak powstrzymał ją Sasuke.

-Może najpierw kąpiel?- zaproponował.

-Świetna myśl. Chodź Yuji, idziemy się wykąpać. A Sasuke w tym czasie ugotuje nam ryż!- blondynka złapała za rękę syna i pociągnęła w stronę łazienki. Znała drogę doskonale. Często spędzała tu popołudnia po ostrych treningach, gdy nie chciała wracać do domu.

-Ręczniki znajdziecie w szafce pod umywalką. Macie coś na przebranie?- Uchiha szedł za nimi do samych drzwi.

-Załatwisz coś, prawda? Jedyne co mamy to, to na sobie.- Naruko uśmiechnęła się szeroko.

-Postaram się. Zostawię wasze rzeczy w pierwszym pokoju po lewej od schodów, dobrze??

-Oczywiście. I nie zapomnij ugotować ryżu!

Dwójka Namikaze znikła za drzwiami łazienki, śmiejąc się wesoło. Sasuke zaś skierował się najpierw zostawić rzeczy blondynki w wymienionym wcześniej pokoju, później zaś skombinować im jakieś ciuchy. Po raz pierwszy ucieszył się, że jeszcze nie wywalił śmieci, jak określał stare rzeczy. Może wśród nich znajdzie ubrania, które będą nadawać się do noszenia.

Po niespełna 10 minutach stanął przed drzwiami łazienki, cały w pajęczynach i kurzu. Zapukał cicho, najwyraźniej jednak nikt tego nie usłyszał przez śmiechy i piski, dochodzące z wewnątrz. Zapukał po raz drugi, tym razem dużo głośniej. Tym razem wszystko ucichło, a po chwili drzwi uchyliły się i pojawiła się w nich mokra głowa blondynki.

-Tak?

-Znalazłem wam coś na przebranie.- brunet wyciągnął w jej stronę ubrania, a Naruko porwała je szybko.

-Dzięki.- powiedziała, po czym zatrzasnęła drzwi. Sasuke zdążył jednak zauważyć, że przy rozmowie z nim nie zakrywała się ręcznikiem. Z nikłym uśmieszkiem na ustach, poszedł do kuchni, by ugotować ten nieszczęsny ryż.

Po następnych dziesięciu minutach do kuchni wpadł Yuji. Ubrany był w granatową bluzę i białe spodenki, stare ubrania Sasuke. Tuż za nim weszła Naruko. Miała na sobie białą sukienkę na ramiączka, którą brunet znalazł kiedyś na dnie szafy swojej mamy. Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła wypakowywać wszystkie kupione składniki. Blondynek usiadł na krześle przy stole i przez chwilę rozglądał się tylko wokół, jakby speszony obecnością kogoś nowego. Machał nóżkami nad ziemią, aż w końcu nie wytrzymał.

-Mamo?? A ile tutaj będziemy??

-Nie wiem. Muszą wyremontować mój stary dom, to wtedy się tam przeniesiemy- Naruko rozłożyła sobie potrzebne do gotowania składniki na blacie kuchennym i wzięła się za przyrządzanie obiadu.

-A czego teraz nie możemy w nim mieszkać??

-Bo jest zepsuty, dlatego. Tsunade-baachan mówiła przecież, że ktoś go spalił.

-Dlaczego ktoś to zrobił??

-Nie wiem, słońce. Komuś pewnie musiał przeszkadzać.

-Dlaczego??

Naruko uśmiechnęła się szeroko do chłopczyka. Kątem oka widziała, jak Uchiha nerwowo odkłada łyżkę. On pewnie nie mógłby spokojnie odpowiadać na pytania malca.

-Sasuke, usiądź już. Resztę zrobię sama.

-Przecież ja też mogę…- zaprotestował brunet.

-Usiądź.- powiedziała łagodnie blondynka, a on jej posłuchał.

Usiadł przy stole, naprzeciw małego Namikaze, który nagle stał się bardzo spokojny. Nie trwało to jednak zbyt długo. Naruko zdążyła pokroić warzywa i mięso, a blondynek już miał kolejne ważne pytania do zadania.

-Mamo… a pójdziemy później na spacer?? Pokażesz mi wioskę? I ten fajny plac zabaw, który widziałem po drodze?

-Pewnie, że pójdziemy.

-I zaprowadzisz mnie na tą wielką górę z twarzami?

-Oczywiście.

-A, co będzie z tym pieskiem??

-Zapytam Kiby, czy ma szczeniaka na zbyciu, ale to nie dzisiaj już.

-Szkoda… ale zapytasz?

-Zapytam.

-Obiecujesz??

-Obiecuję.

Sasuke patrzył na tą wymianę zdań i zastanawiał się, o czym oni tak naprawdę rozmawiają. Niby był konkretny temat, ale Uchiha zauważył, że oboje nie przywiązują do niego zbytniej wagi. Ważny był tylko słyszany głos drugiej osoby. Kochanej osoby. Czy tak wyglądają więzi w rodzinie? Brunet zastanowił się nad tym, ale jego wspomnienia były już zatarte przez upływający czas.

-Mamo, a S…Sasuke-san też z nami pójdzie??- spytał z lekkim wahaniem Yuji.

-Nie wiem…- odpowiedziała dopiero po chwili, ale zaraz odwróciła się od patelni, na której właśnie kończyła wszystko smażyć i uśmiechnęła do syna.- Sam musisz go o to zapytać. Może Sasuke ma akurat inne plany.

-Masz inne plany, Sasuke-san?- Yuji wlepił swoje wielkie, niebieskie oczęta w mężczyznę naprzeciw niego i czekał na jakąś reakcję z jego strony.

-Ja…- brunet nie wiedział, co powiedzieć. Nie miał zamiaru nigdzie wychodzić. Chciał posiedzieć, poczytać i cieszyć się jednym z nielicznych wolnych popołudni, a tu dziecko jego przyjaciółki chce z nim i z mamusią iść na spacerek. Już miał na końcu języka odpowiedź, że jednak ma inne plany, ale spojrzał jeszcze na Naruko. Ta również czekała na jego odpowiedź, a w jej oczach mógł zobaczyć nie tylko psotne iskierki, ale również coś jeszcze, czego nie mógł określić. Czyżby nadzieja?- Nie mam żadnych planów. Mogę w ostateczności z wami pójść.

-Huraa!!!!- krzyknął rozradowany chłopczyk i wyszczerzył się od ucha do ucha. Reakcji blondynki nie zdążył zobaczyć, bo ta odwróciła się z powrotem do kuchenki, mógłby jednak przysiąść, że kątem oka zauważył na jej ustach uśmiech.

Naruko sprawnym ruchem nałożyła trzy talerze ryżu, polała sosem z warzywami i dodała dużo smażonej wołowiny. Położyła to wszystko na stole i uśmiechnęła się szeroko.

-Smacznego!!!

-Itadakimasu! – krzyknął uradowany blondynek i wziął się za pałaszowanie wszystkiego, co miał na talerzu.

-Nie wiedziałem, że gotujesz. – powiedział Sasuke, próbując przyrządzonego przez nią dania. – I do tego, że tak dobrze.

-Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz, Uchiha. – odpowiedziała, uśmiechając się, jednak brunet podejrzewał, że ten uśmiech nie do końca był taki łobuzerski, na jaki miał wyglądać.

Dużo ze sobą rozmawiali w czasie posiłku. Yuji również dołączał się do dyskusji w momentach, o których Sasuke nawet by nie podejrzewał, że dziecko może zdawać sobie sprawę z czegoś takiego. Mimo to zauważył, że Naruko co jakiś czas, gdy blondynek nie patrzył, podrzucała mu lepsze kawałki wołowiny na talerz. Gdy spostrzegła, że Uchiha to widzi, puściła do niego perskie oko i nadal tak robiła, a sama nawet nie tknęła swojego jedzenia.

-Zjadłem!! – krzyknął rozradowany chłopczyk i posłał ogromny uśmiech w stronę swojej mamy. Zaraz jednak zobaczył jej prawie pełny talerz i zdenerwował się. – Mamo!! Nic nie zjadłaś!!

-Nie prawda!! – Naruko oburzyła się jak małe dziecko. – Przecież nie mam mięsa!

-Mamo! Gaara-san mówił, że masz jeść!

-Przecież jem, no! – jak na potwierdzenie jej słów, kolejna porcja wylądowała w jej ustach.

-Mamo… - tym razem głos chłopczyka stał się bardziej błagalny.

-Zjem, nie bój się. A wiesz, że Sasuke ma tutaj wielki ogród z małą rzeczką i kolorowymi rybkami?

-Naprawdę?? – niebieskie oczy przeniosły się na bruneta, który powoli kiwnął głową.

-Leć zobaczyć! Wyjście jest na końcu korytarza.

-Super!!!

Chłopak znikł z kuchni w ułamku sekundy. Zaraz jednak wrócił, pocałował blondynkę w policzek, przytulił i śmiejąc się wesoło, pobiegł oglądnąć ogród. Naruko wstała, by pozbierać naczynia i umyć wszystko, ale Sasuke złapał ją i posadził z powrotem na swoim miejscu.

-Co znowu?

-Chyba miałaś zjeść.

-Jadłam, nie widziałeś??

-Widziałem, że oddawałaś niepostrzeżenie swoje jedzenie Yuji’emu. Musisz być wykończona po takiej podróży. Dlaczego nie jesz??

-To dla mnie za dużo. Nie jestem przyzwyczajona to takich dużych racji żywieniowych.

-Nie jesteś przyzwyczajona? – Uchiha spojrzał na nią z wysoko uniesionymi brwiami. – O ile dobrze pamiętam, dla ciebie 3 miski ramenu pod rząd to było mało.

-To było kiedyś. Wiele się przez ten czas zmieniło…

-Naruko…

Dziewczyna wstała, pozbierała talerze i ruszyła do zlewu. Sasuke podszedł do okna i otworzył je, by zobaczyć, co mały Namikaze wyrabia w jego ogrodzie. Zauważył go, leżącego na drewnianej kładce i próbującego złapać przepływające pod nim w wodzie karpiki. Naruko, gdy była młodsza, zawsze robiła to samo. Uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie wcześniejsze lata, gdy byli mali, a wszystko było proste. To rozmyślanie przerwał mu huk roztrzaskujących się o ziemię talerzy.

Zdążył podbiec do leżącej na ziemi blondynki, gdy do kuchni wpadł zdyszany Yuji. Rękawy bluzki miał mokre aż po łokcie, gdy stanął w progu. Sasuke spodziewał się, że zacznie krzyczeć, panikować, płakać. Nic takiego się nie stało. Chłopiec podbiegł do umywalki, zmoczył w zimnej wodzie czystą szmatkę i położył ją na czole blondynki.

-Sasuke-san, czy mógłbyś położyć gdzieś mamę na czymś miękkim??

Brunetowi odjęło mowę. Dosłownie. Nie potrafił wykrztusić z siebie słowa, zdziwiony spokojem tego blondynka. Kiwnął więc tylko głową, wziął Naruko z podłogi i ruszył do pokoju, który udostępnił tej dwójce. Już wcześniej zauważył, że dziewczyna strasznie schudła. A niosąc ją zobaczył zbyt wystające obojczyki i kości policzkowe, chude jak patyki ręce, co z daleka nie było widać. Nawet kości miednicy odznaczały się wyraźnie pod tą zwiewną sukienką. Wszystko było mocno nie tak!

-Zawołam lekarza. – podsunął Sasuke, gdy już położył Naruko na łóżku. Yuji przyczłapał za nim, niosąc miskę z lodowatą wodą, by zmieniać okład na czole blondynki.

-Mama nigdy nie chciała się badać. Nawet Gaara-san kazał jej przejść badania, ale ona się nie zgodziła.

-Często jej się zdarza tak nagle mdleć?? – spytał brunet, gdy już wysłał swojego klona na poszukiwanie Sakury. Chłopczyk wyglądał, jakby zmagał się z własnymi myślami. Zapewne Naruko powiedziała mu, by nikomu nie mówił o jej przypadłościach. Zawsze sama chciała sobie radzić. – Możesz mi powiedzieć. Chce jej pomóc.

-Wszystko zaczęło się, jak miałem 2 lata. Nie pamiętam, dlaczego. Pamiętam jedynie strach o mamę. Obudziła się po jakimś czasie. Był wtedy już chyba wieczór, albo wczesna noc. Na drugi dzień pobiegła na kolejną misję…

-A ty?? Zostawiała cię samego??

-Nie! – oburzył się chłopczyk. – W tym czasie byłem u Misuki-san. Ta pani była jedyną miłą dla nas osobą. Bardzo lubiłem ją i jej syna, Goi. Spędzałem u nich dużo czasu.

-A jak było z jedzeniem? – dopytywał się dalej Sasuke. Chłopczyk mówił bez szczegółów, więc nie mógł dokładnie dowiedzieć się, jak przez te sześć lat żyła Naruko. – Dobre jedzenie podawali w restauracjach?

Z tego, co brunet pamiętał, Naruko nigdy nie lubiła gotować. Wolała chodzić po barach i tam zamawiać coś do jedzenia, by zjeść w gronie znajomych lub z ojcem. Tam chyba było tak samo.

-Nie wiem. Mama gotowała zawsze, jak wracała z misji. Jadaliśmy z jednego talerza. Zawsze rysowałem linię, by było po równo, ale i tak wydawało mi się, że mam więcej niż mama. Nawet jak mówiłem, że nie jestem głodny, by ona w końcu porządnie się najadła, to i tak długo mnie męczyła, aż w końcu posłusznie zjadałem. – Yuji spuścił główkę, jakby te wspomnienia go przytłaczały. Nie płakał, ale mimo tego Sasuke i tak wiedział, że jest mu źle. – Mama zawsze dbała bardziej o mnie, niż o siebie…

-Jestem!! Co się stało???

Sakura wpadła do pokoju z prędkością światła. Tuż za nią pojawił się klon bruneta, który zaraz znikł z cichym „puff”. Haruno przysiadła na krawędzi łóżka, dokładnie oglądając nieprzytomną Naruko. Później przeniosła pytające spojrzenie na prawdziwego Uchihę.

-Zemdlała. Tyle tylko wiem. Nic więcej ci nie pomogę.

-Dobra. Moglibyście wyjść oboje? Chcę ją zbadać.

-Mama będzie się denerwować, jak mnie nie będzie, gdy się obudzi. – powiedział powoli Yuji.

-Nie martw się. Zawołam cię, jak tylko twoja mama otworzy oczy. – kunoichi uśmiechnęła się do chłopczyka, który tylko kiwnął głową, po czym razem z Sasuke przenieśli się szybko do kuchni.

Brunet postawił czajnik na gazie i spojrzał na blondynka, który siedział cichutko na parapecie i patrzył w niebo. W niczym już nie przypominał tego rozwrzeszczanego dziecka jeszcze sprzed kilkunastu minut. Na pewno był już przyzwyczajony do ciągłego, nieuzasadnionego mdlenia swojej mamy, ale nadal się bał. Sasuke wiedział to, po jego mocno zaciśniętych piąstkach.

-Wszystko będzie dobrze, prawda?? – spytał chłopczyk, gdy Uchiha usiadł obok niego na parapecie i podał mu kubek z ciepłą herbatą. – Mama niedługo się obudzi.

-Pewnie. W końcu Sakura to nasza najlepsza medic ninja. Zobaczysz, że obie zejdą tu, zanim się obejrzysz. – blondynek kiwnął głową, ale nie wyglądał na zbytnio pocieszonego. Brunet zastanawiał się, co zrobić, by oderwać go od czarnych myśli. – Chciałbyś może zobaczyć kolekcję broni, którą mam w sali treningowej??

-Masz tu salę treningową?? I broń?? A będę mógł dotknąć?? – w niebieskich oczach pojawiły się iskierki podniecenia, które jednak nie zakryły całkowicie będącego w nich smutku.

-Jasne. Musisz tylko bardzo uważać.

-Super!