Uwaga!!!

Blog o tematyce hentai, yaoi i inne, skoncentrowany na postaciach z M&A "Naruto". Są również zwykłe opowiadania. Za zmianę przepraszam, ale mam nadzieję, że się wszyscy przyzwyczają^^
Blog będzie bazował na parze SasuNaru, ale od czasu do czasu będą pojawiać się również inne paringi^^

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Niespodzianka - 8

Niedługo pojawi się coś innego, obiecuje. A na razie wracamy do Sasuke, Naruko, Yuji'ego i Minato^^

**********************

 
            Sasuke był, mówiąc delikatnie, mało zachwycony nowym współlokatorem pod swoim dachem. Minato nie odstępował córki na krok, a na bruneta patrzył, jakby miał zamiar go zabić, bez jakichkolwiek oznak litości. Uchiha się nie bał, a przynajmniej nie dawał tego po sobie poznać. W końcu, kto by nie odczuwał respektu przed Yellow Flash'em,, największym z dotychczasowych Hokage. Sasuke widział go w akcji raz i miał nadzieję, że więcej nie zobaczy, a przynajmniej nie będzie to skierowane w jego stronę. Westchnął potajemnie. Miał nadzieję, że uda mu się porozmawiać chociaż przez chwilę z Naruko sam na sam, ale w tej sytuacji jedyne, co mógł zrobić, to tylko na nią patrzeć. Chociaż i tak, gdy zbyt długo zatrzymywał na niej wzrok, Yondaime zaraz warczał coś pod nosem. Życie będzie teraz okropnie trudne, jeżeli nadal chciał zrobić to, co chciał.
            Minato ulokował się w pokoju naprzeciw swojej córki. Dobitnie zaznaczył też, że w nocy będzie czuwał, by nic się jego małej córeczce nie stało. Nie powiedział tego na głos, ale wystarczyło, jak spojrzał na Sasuke. Oj, będzie ciężko. Naruko nic sobie nie robiła z nadopiekuńczego ojca. Była jakaś przybita, mało się odzywała. Tylko Yuji'emu poświęcała swoją uwagę, ale chłopczyk, jakby czując, że matka chce być sama, zaraz wybiegł z pieskiem do ogrodu. Naruko zaś zatopiła się we własnych myślach.
            Pierwsze kilka dni Uchiha przeżył nawet spokojnie. Może dlatego, że wrócił do służby po tygodniu wolnego, więc wychodził zanim ktokolwiek się obudził i wracał w środku nocy. Nie, żeby specjalnie uciekał, ale gdy tylko próbował odezwać się do blondynki pierwszy, Minato zaraz pojawiał się gdzieś niedaleko i cały plan szlag trafiał na miejscu, nie mówiąc o samym brunecie. No bo, ile w końcu można?! Czy Hokage nie ma własnego życia?!
            Nie wiedział, co się działo z Naruko w tamtej wiosce. Nie wiedział, jak powstał Yuji. Chciał to wiedzieć, ale nie miał zamiaru pytać o to Naruko. Jej ojciec to już w ogóle odpadał. Została więc Sakura. I tu Sasuke mógł w końcu odnieść jakieś małe zwycięstwo, po tym długim paśmie nieszczęść. Umówili się w małej knajpce, niedaleko szpitala, by zjeść obiad. Sakura nie kryła podniecenia, gdy jej o tym oznajmił, ale na razie nie chciał wyprowadzać jej z błędu. Niech sobie marzy.
            Siedząc naprzeciw siebie i zajadając jakieś smażone kawałki mięsa, Sasuke zastanawiał się, jakby to wszystko zacząć, by jak najwięcej się dowiedzieć. Nie uważał Sakury za głupią, rozumiał, że wcześniej, czy później domyśli się, po co ją zaprosił. Ona była po prostu zbyt. . . naiwna. Aż się zatrząsł, gdy wyobraził sobie, jakby razem wyglądali. Bogowie, co za koszmar! Szybko wyrzucił te obrazki z głowy, zajmując się na chwilę jedzeniem.
-Więc, Sasuke, co chciałeś wiedzieć?
            I cały plan o kant stołu rozbić. Uchiha uśmiechnął się lekko i pokręcił głową. Mógł się wcześniej zorientować, że Sakura od początku wie, po co ją zaprosił. W końcu nigdy nie była głupia.
-Naruko. . .
-I znowu ona!!! - warknęła poirytowana Haruno. - Wszyscy skaczą wokół niej, jakby była ze szkła! Dobra, nie było jej sześć lat, wróciła z dzieciakiem, które ma z gwałtu, ale to jeszcze nie powód, by WSZYSCY wokół niej chodzili na paluszkach!!!!
-Czekaj! Wróć! Gwałt? - Sasuke złapał dziewczynę za rękę. - Mówisz poważnie? Naruko została. . .
-Zgwałcona? Tak! - Sakura dyszała ciężko, wpatrując się w czarne oczy bruneta. -  Złapało ją kilku chłoptasiów, a potem zrobili z nią, co chcieli. Na koniec wyrzucili tak, jak się wyrzuca zepsutą już zabawkę!
            Sakura trzęsła się ze złości. Nigdy nie wyzbyła się uczucia do Sasuke, chociaż się starała. Widziała, że bruneta ciągnie do młodej Namikaze z wzajemnością. Gdy Naruko wyruszyła na misję, pomyślała, że to jej szansa. Ale Uchiha nie spojrzał na żadną dziewczynę, która nie była Naruko. Przez te sześć lat żył tylko pracą i niczym więcej. Stała się więc jego przyjaciółką, chociaż i tak jej więź z brunetem nie dorównywała tej, którą on stworzył z blondynką. Zawsze, ZAWSZE była w tyle za Naruko. A teraz ta wróciła z dzieckiem na rękach, myśląc, że wszyscy się będą nad nią litować. I chociaż poruszyła ją historia blondynki, nie miała zamiaru oddawać jej Sasuke! Co to, to nie!
            Sasuke również się trząsł, ale on po prostu powstrzymywał się, by nie złapać Haruno za głowę i nie zacząć nią tłuc o ścianę. Ta różowa landryna właśnie udowodniła mu, że jeszcze nigdy nie czuł tak wielkiej wściekłości. Gdyby wzrok mógł zabijać, Sakura pewnie teraz smażyłaby się w ogniu, bo na szybką śmierć nie zasłużyła. Obok złości w głowie Uchihy świtała inna myśl. Naruko zgwałcona. Nic po sobie nie pokazywała, zapewne już pogodziła się z tym. Minato również musiał wiedzieć. Dlatego tak mu odbijało na punkcie jedynej latorośli. On po prostu panicznie się bał, że ktoś znów mógłby skrzywdzić jego córeczkę. A tym kimś, w najbliższym otoczeniu był właśnie Sasuke.
            Wściekłość i dzika żądza mordu powoli mu mijały. Sakura znów z listy „koledzy” znalazła się na liście „dzikie fanki”, którą to, dzięki ciężkiej pracy, opuściła, gdy Naruko wyruszyła na misję. Cóż, chwila nieuwagi i oto jak ludzie potrafią okazać się wredni. Przestał się tym w tej chwili przejmować. Zastanawiał się za to, co mógłby teraz zrobić, gdy już poznał tą mroczną prawdę o młodej Namikaze. Czy ma u niej jakieś szanse? Ale to przecież ona go pocałowała. W policzek, ale... chyba jednak była szansa, nawet duża!
            Wstał, zapłacił za posiłek, w końcu to on zapraszał, i ruszył do wyjścia. Nie zrobił nawet trzech kroków, jak Sakura złapała go za rękę i pociągnęła do siebie. Nic to jej jednak nie dało. Powstrzymał się, by jej nie uderzyć, chociaż miał na to straszną ochotę. Wyswobodził się z jej objęcia, po czym ruszył szybko do drzwi.
-Zapłacisz mi za to, Uchiha!!! - krzyczała za nim Haruno. Słyszał jej głos nawet wtedy, gdy już wyszedł z knajpy. - Nikt nie odtrąca mnie dwukrotnie! Nawet TY!! Pożałujesz tego!!!
            Nic sobie nie robił z jej krzyków. W jego głowie była tylko Naruko. I tak wiedział, że najpóźniej za kilka dni Sakura przyjdzie wylewnie go przeprosić i błagać o wybaczenie. Nieważne, czy Sasuke by ją zwyzywał, czy ona by się wściekłą, zawsze przychodziła prosić o wybaczenie. Brunet zachodził w głowę, dlaczego z nią trzyma. Zawsze dochodził do wniosku, że to przez to, że była wspaniałym medic-ninja. Dlatego miał dla niej tyle cierpliwości. Ale zawsze są jakieś granice. Sakura niebezpiecznie zbliżała się do nich.


            Gdziekolwiek Naruko by nie szła, Minato zawsze był z nią. Albo wybierał się z nią na zakupy, albo to niby niechcący podchodził do niej, gdy siedziała na placu z zabaw z Hinatą, Yuji'm i dziećmi Neji'ego, albo ją po prostu śledził. Na początku ją to nie interesowało. Później było jej miło, że nadal ktoś się o nią martwi. Następnie ją to śmieszyło. Teraz miała po prostu dość! Do cholery, ile można! Nie jest już dzieckiem!! Odpuszczała ojcu, gdy ten wzrokiem zabijał Sasuke, chociaż widać było, że Uchiha chce z nią porozmawiać. I zawsze wtedy, gdy brunet już otwierał usta, Minato pojawiał się gdzieś z boku i całą rozmowę szlag trafiał. A Naruko wyczytała, że Sasuke ma jej do powiedzenia COŚ ważnego. Postanowiła, że dłużej nie będzie tego znosić. Trzeba zacząć działać.
-Kiedy zamierzasz zastąpić Tsunade? - spytała, gdy Minato siedział na kanapie w salonie i przeglądał gazetę. - To nie ona jest tu Hokage.
-Mam wolne po misji. - mruknął mężczyzna, nawet nie podnosząc wzroku na córkę. - Jeszcze kilka dni sobie poradzi.
-Wydaje mi się jednak, że chyba za bardzo się tutaj nudzisz. - spróbowała raz jeszcze po dobroci przemówić ojcu do rozumu. - Tsunade sama nie da sobie rady długo na TWOIM stanowisku.
-Przesadzasz, słońce. - blondyn zbył ją machnięciem ręki, jakby żadne aluzje do niego nie docierały. - Tsunade zastępowała mnie już wielokrotnie, nawet przez dłuższy czas i zawsze jej to świetnie wychodziło.
            Naruko westchnęła, patrząc na uśmiechniętą twarz mężczyzny. I to niby on jest tym wspaniałym Yondaime, bohaterem wioski i jej ojcem? W takich właśnie chwilach wydawało jej się, że to ona jest bardziej dorosła, niż on.
-Przestań zgrywać głupka, tato! - blondynka postanowiła tym razem przypuścić frontowy atak tak, by nie mógł się łatwo wymigać. - Dobrze wiesz, czemu zaczęłam tę rozmowę!
-Nawet mi się nie dasz sobą nacieszyć, kochanie. - Minato westchnął zrezygnowany. -Dopiero, co wróciłaś i chciałbym spędzić z tobą więcej czasu . . .
-To spędzaj, a nie wtrącasz się w moje życie osobiste! - przerwała mu, zaciskając pięści ze złości.
-Ale ja przecież . . .
-Ślepa nie jestem! Nie dasz mi nawet chwili sam na sam z Sasuke, a widać, że on chce mi coś powiedzieć.
-Niech mówi, z chęcią go wysłucham. - powiedział blondyn z niebezpiecznym błyskiem w oku.
-Tato, on chce MI coś powiedzieć, nie TOBIE. MI!!!
-Słońce, nie denerwuj się tak. - Minato przytulił córkę, zanim ta zdążyła wybuchnąć. - Tatuś chce tylko twojego dobra. . .
-I pewnie nie dasz mi się nawet zbliżyć do żadnego osobnika płci męskiej, oprócz ciebie i Yuji'ego?!
-Po tym, co przeszłaś, powinienem cię chronić! - mężczyzna zaczynał mówić coraz głośniej, co jeszcze bardziej denerwowało blondynkę.
-A może ja chcę znaleźć kogoś, przy kim te złe wspomnienia zbledną?!
-W tej wiosce jest wielu kandydatów, odpowiednich do tego, nie tylko Uchiha. Mogę ci kogoś przyprowadzić. . .
-Nie chcę nikogo innego, tato!!! - krzyknęła Naruto, czując, jak do oczu napływają jej łzy. Ukryła twarz w dłoniach, próbując powstrzymać szloch, który zaczynał objawiać się drżącymi ramionami.
-Czy ty. . .? - Yondaime wyglądał przez chwilę, jakby go ktoś w twarz strzelił. Sześć lat temu, zanim Naruko wyjechała, podejrzewał, że kocha się w Sasuke, ale miał nadzieję, że to jej przeszło. Jak widać, nie.
-Już nieważne. Po prostu o tym zapomnij. - dziewczyna uspokoiła się po czym ruszyła do drzwi. W progu zatrzymała się jeszcze i nie patrząc na stojącego na środku pokoju ojca, rzuciła przez ramię. - Prawdopodobnie, gdy tylko się stąd wyniesiemy, zostanie właśnie tak, jak jest między mną a nim. A, o ile się dobrze orientuje, stanie się tak już za kilka dni. Więc nie musisz się już niczym martwić.
            Wyszła, zanim Minato zdążył powiedzieć coś sensownego. Mężczyzna nie widział jej twarzy, ale po głosie poznał, że próbowała się nie rozpłakać. Nie miał pojęcia, co mógłby w tej sytuacji zrobić. Postanowił się więc kogoś poradzić. A tym kimś mogła być tylko Tsunade. Wyszedł więc z domu, na ulicy mijając się z wracającym Sasuke.
-Będę cię miał na oku. - powiedział do chłopaka, po czym odszedł szybkim krokiem, zostawiając Uchihę samego z jego powoli pojawiającym się strachem.
-Co za koszmarny dzień.
            Brunet pokręcił gwałtownie głową, próbując pozbyć się wizji własnej śmierci w męczarniach, po czym wszedł do ogrodu, skąd dobiegały głośne śmiechy i szczekanie. Na razie na głowie miał większe problemy niż grożący mu sam Yondaime.

czwartek, 3 maja 2012

Niespodzianka - 7

Łaaaał. Dwa komentarze. Po prostu jesteście. . . Słów mi brakło. Tak złe jest to opowiadanie?? No weźcie no... Na pewno nie jest złe >___< No nic. I tak je dam. Oto kolejna część^^ Tym razem spotkanie Naruto z Minato. Oj, będzie się działo^^
**********************************



            Postawiła na stole talerz z jeszcze ciepłym jedzeniem i spojrzała na śpiącego mężczyznę. Blond włosy, chyba już dawno nie przycinanie, zasłaniały mu oczy. On sam ledwo mieścił się na kanapie. Głowa oparta była na podłokietku, a nogi zwisały po drugiej stronie z oparcia. Podeszła z zamiarem delikatnego obudzenia go, ale zaraz uśmiechnęła się szatańsko. A co, raz się żyje!
            Kucnęła obok głowy mężczyzny i nabrała w płuca powietrza tyle, ile tylko mogła. Uśmiechnęła się po raz ostatni, napięła mięśnie, gotowa do nagłego odskoku i krzyknęła.
-WSTAWAJ!!!!! CÓRKA PRZYSZŁA, A TY ŚPISZ!!!!!!
            Efekt był natychmiastowy. Naruko w ostatnim momencie zdążyła usunąć się z linii ciosu, który Minato wyprowadził, gdy tylko do jego uszu dotarła ta ogromna ilość decybeli. Teraz siedział, kręcąc głową i próbując pozbyć się dziwnego pisku z głowy, a Naruko, trzymając się za brzuch, tarzała się po podłodze. Dopiero po dobrej chwili mężczyzna zorientował się, kto go obudził.
-Naruko!
            Porwał córkę w objęcia, zanim ta zdążyła podnieść się z podłogi. Przytulił ją mocno, prawie ją dusząc, zaraz jednak odsunął ją na odległość ramion i spojrzał surowo.
-Schudłaś. - stwierdził, po dokładnym zlustrowaniu blondynki wzrokiem. - Poza tym, co to za pisanie wiadomości, że nie wracasz, co? I to ciągłe bieganie na misje, gdy moi wysłannicy przybywali do wioski? I coś ty, do cholery, robiła przez te sześć lat?!
-Ja też się za tobą stęskniłam, tatku. - Naruko uścisnęła mocno ojca i pocałowała go w policzek, po czym postawiła przed nim na ziemi talerz. - Jedz, bo zaraz wystygnie.
-Naruko. . .
-No przecież nigdzie nie idę. Poczekam, aż zjesz i sobie porozmawiamy. - dziewczyna poczekała, aż ojciec będzie miał pełne usta, po czym dodała cicho. -  Poza tym będziesz musiał kogoś poznać.
-Kogo?! - Minato prawie zadławił się tym, co akurat miał przełykał. - Wiedziałem! Wyszłaś tam za mąż, nic mi nie mówiąc! Który to? Zaraz mu nogi z dupy. . .
-Uspokój się, tato! Za nikogo nie wyszłam za mąż. Ja nie o tym! - Naruko zdążyła uspokoić ojca, ale ten nadal patrzył na nią podejrzliwie w czasie jedzenia. Teraz dopiero dziewczyna przyznała sobie rację, gdy poprosiła Yuji'ego, by poczekał z Tsunade, aż go nie zawoła. Przecież ojciec dostałby apopleksji na miejscu! A wtedy co? Wioska straciła by Czwartego Hokage, Naruko ojca, a Yuji dziadka. Co za wielka strata! Ale gdy Naruko teraz patrzyła na tego podenerwowanego mężczyznę, który co rusz łypał na nią złym wzrokiem, jakoś tej straty nie odczuwała.
-Skończyłem. - Minato odłożył talerz i sztućce na bok. Nadal siedzieli na ziemi, co żadnemu z nich najwyraźniej nie przeszkadzało. Przynajmniej mogli sobie patrzyć prosto w oczy. - To mów, co chciałaś powiedzieć.
-Wiem, że jesteś wściekły, że mnie tak długo nie było, ale tam działo się okropnie. Chciałam pozbierać do końca informacje i je ci wszystkie dostarczyć, byś mógł działać. Poza tym byliście cały czas okłamywani przez tamtego Kage. - Naruko powoli zaczynała przechodzić do Yuji'ego, ale nie mogła gruchnąć tak z grubej rury.
-Okłamywani? O co chodzi?
-Gdy Kage dowidział się, że jestem Jinchuriki, kazał mi się wynosić. Musiałam mieszkać w ruderze, ale dałam sobie radę. W końcu jestem silna! - błysnęła zębami, ale widziała, jak Yondaime trzęsą się ręce.
-Moja córka. . . w ruderze?!
-Poza tym oni tam nienawidzili demonów, więc nikt nie chciał ze mną gadać. Ale była taka kobieta, która mi cały czas pomagała. - Naruko spojrzała na wściekłego ojca. Dobrze, pomyślała, niech się wścieka teraz, a później już nie będzie miał sił się złościć. -  I musiałam wykonywać misje rangi A za najniższą kwotę. A twoim wysłannikom pokazywał piękny dom, który stał pusty.
-Zabije gościa, jak go tylko zobaczę. . . - wysyczał Minato, ledwo panując nad drżącymi dłońmi. Jego Naruko. Jego mała córeczka! Tak traktowana?! Ta zniewaga krwi wymaga!!!
-Tatuś, ale ja sobie poradziłam. I jestem już tu. Jesteś ze mnie dumny, prawda?
            Złość przeszła mu w jednej chwili, gdy spojrzał w wielkie oczy swojej córki. Po prostu nie potrafił się na nią złościć. Uściskał ją znowu mocno.
-Oczywiście, że jestem dumny. Jakbym nie mógł być.
-To dobrze, bo . . . jest jeszcze jedna sprawa. - dokończyła cicho, patrząc gdzieś w bok.
-Więc jednak „KTOŚ” tam był? - spytał, czując, że dłonie znów mu drżą.
-Nie. Z żadnym chłopakiem się tam nie spotykałam. - uspokoiła go szybko, a Minato uśmiechnął się zadowolony. - Tylko, że. . .
            Nie zdążyła dokończyć. Przez szparę w drzwiach, przez którą Tsunade najwyraźniej podsłuchiwała, jak jej ulubienica sobie radzi, wszedł do pokoju Naoki. Szczeknął radośnie i od razu zaczął się łasić do Minato. Najgorsze jednak było, że zaraz za nim do pokoju wpadł zdenerwowany Yuji. Yondaime wpatrywał się w chłopczyka z szeroko otwartymi oczami, a ten zaraz schował się za plecami Naruko, a w jego niebieskich oczach zebrały się łzy. W drzwiach pojawiła się zaraz Tsunade.
-Przykro mi Naruko, ale nie udało mi się przypilnować psa. A Yuji pobiegł za nim, zanim zdążyłam zareagować. - kobieta uśmiechnęła się smutno, widząc zdziwienie, malujące się na twarzy Czwartego Hokage.
-To nic. I tak już powinien się dowiedzieć.
-Ja. . . ja nie chciałem tutaj tak nagle wchodzić. - zaczął chlipać chłopczyk, przytulając się do ramienia młodej Namikaze.- Ale Naoki tutaj wbiegł, a ja chciałem go złapać. I. . . i. . . jakoś tak samo wyszło. Ja przepraszam, okazaaaan . .!
            Gdyby szczęka mogła opaść Minato aż do samej ziemi, zapewne by to zrobiła. Ale, że byłą przytwierdzona ścięgnami, mięśniami i skórą, mężczyzna tylko otworzył usta tak szeroko, jak mógł i wybałuszył oczy, które prawie wypadły z orbit. Czy. . . czy ten chłopiec właśnie nazwał jego kochaną Naruko „mamą”? Nie. To pewnie tylko jakieś omamy słuchowe po tym, jak Naruko obudziła go krzykiem. To na pewno tylko omamy. . . Ale wzrok go nie mylił. Naruko przytulała tego blondynka do siebie z taką czułością, patrzyła na niego z miłością. Czyli to jednak. . . prawda?
-Zamknij usta Minato, bo połkniesz muchę. - Piąta klepnęła mężczyznę w ramię, by ten się obudził. - To wszystko prawda, niestety.
-Ale. . . dziecko? Syn? - nagle wszystko zaczęło się układać w głowie Czwartego. Zacisnął pięści tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie i warknął. - Kto?!
-Co? - spytała Naruko, nie bardzo rozumiejąc, co jej ojciec chce wiedzieć.
-Kto. . . Jest . . . OJCEM!!! - ostatnie słowo już prawie krzyknął, takie emocje w nim buzowały.
            Naruko nagle posmutniała. Spuściła wzrok, ciągle przytulając do siebie blondynka, który już nie płakał, tylko delikatnie obserwował gotującego się ze wściekłości mężczyznę, a w jej oczach pojawiły się łzy. Tsunade o wszystkim wiedziała. Sakura przyszła od razu, po tym, jak Naruko jej opowiedziała swoją historię. Współczuła tej dziewczynie z całego serca, jednocześnie podziwiając jej siłę i hart ducha. Chciała jej jakoś pomóc, ale wiedziała, że tą rozmowę blondynka musi przeprowadzić sama. O dziwo, to Yuji wybawił Naruko z tej opresji.
-Niech się pan nie złości na mamę. Mama była silna. Nigdy nic nie mówiła. - chłopczyk wyswobodził się z objęć blondynki, podszedł powoli do Minato i usiadł naprzeciw niego, kładąc swoje małe rączki na jego trzęsących się ze złości dłoniach. - Było źle, bo tatusia nigdzie nie było, ale to nie mamy wina. Chyba moja. Niech się pan na nią nie złości, proszę.
            Gdy Yondaime zobaczył wpatrzone w siebie niebieskie oczęta chłopca pełne łez, cała złość po prostu z niego uleciała. Wziął blondynka, posadził sobie na kolanach i przytulił mocno, po czym uśmiechnął się.
-Nie mów do mnie „pan”. Jestem twoim dziadkiem.
-Serio? Dobrze, proszę pa. . .- umilkł, patrząc zdenerwowany na mężczyznę, ale zaraz uśmiechnął się szeroko i rzucił mu na szyję. - Dobrze, dziadku!
            Naruko odetchnęła z ulgą. Wiedziała jednak, że musi powiedzieć ojcu, skąd się wziął Yuji. Minato będzie wściekły, ale nie mogła tego ukrywać. Na razie Yuji zapobiegł katastrofie, więc blondynka postanowiła powiedzieć od razu, gdy Minato zajęty jest tuleniem wnuczka.
-Tato, Yuji został. . . znaczy, ja zostałam. . . oni mnie. . .
            No i jak miała to powiedzieć? Ledwo jej to przez gardło przeszło, gdy opowiadała o tym Sakurze. Ale własnemu ojcowi? Przecież ona tego nie wykrztusi!
-Mów, Naruko. Nawet, jeżeli, to będzie straszne. - Tsunade uśmiechnęła się do dziewczyny i dodała jej tym samym odwagi.
-Byłam zbyt słaba, tato. Złapali mnie po trzeciej z rzędu misji. Nie miałam sił. Złapali mnie. . . zabawili się. . .  a potem zostawili ranną. Nic nie mogłam zrobić. Przepraszam. . .
-Kochanie, nie płacz. - Dopiero, gdy ojciec starł jej z policzków łzy, zadała sobie sprawę, że płacze. - Moja kochana. Moja mała córeczka. . .
            Minato przytulał do siebie łkającą Naruko. Yuji również przytulał się do mamy, chociaż nie bardzo wiedział, dlaczego ta płacze. Czuł jednak jej ból i nie chciał, by ta była sama. Cała trójka Namikaze siedziała na ziemi, przytulając się do siebie i płacząc. Tsunade wyszła, zostawiając ich samych. Chociaż uważała się za członka rodziny, to i tak nie chciała im przeszkadzać w tak intymnej chwili. Właśnie teraz rodzina Namikaze tworzyła swoje więzi od nowa.