Uwaga!!!

Blog o tematyce hentai, yaoi i inne, skoncentrowany na postaciach z M&A "Naruto". Są również zwykłe opowiadania. Za zmianę przepraszam, ale mam nadzieję, że się wszyscy przyzwyczają^^
Blog będzie bazował na parze SasuNaru, ale od czasu do czasu będą pojawiać się również inne paringi^^

środa, 29 grudnia 2010

Rozdział IV

Mówicie, że bardziej podoba wam się to, to daje, chociaż jakoś nie mam pomysłów. Do mnie bardziej przemawia to z dzieckiem. Sama jestem ciekawa, jak zachowa się Sasuke i czy miłość się rozwinie, hehehehe. Jako autorka powinnam to wiedzieć, ale. . . nie wiem xDDD Mam nadzieję, ze nie jesteście źli za to, że długo mnie tu nie było, ale po ilości komentarzy to chyba nie xDDDDD Mniejsz a ztym. Zapraszam na kolejną część opowieści o Naruko, która. . . mniejsza z tym, sami dobrze wiecie xDDD
********************************************

-Przykro mi to mówić, ale potrzebny nam żeński wokal.

Sasuke uniósł głowę, spoglądając na białowłosego chłopaka, który jak zwykle chodził z odsłoniętą klatką. I ten satanistyczny naszyjnik. Do tej pory brunet nie mógł uwierzyć, że przyjaźni się z tym ulizanym narcyzem. Mimo tych wad, Uchiha stwierdzał, że Hidan Agaki był wspaniałym gitarzystą i potrafił wyczyniać ze swoją gitarą takie rzeczy, jakich nikt nie potrafił. Poza tym był sumienny, uparty i poważny, kiedy sytuacja tego wymagała.

-Żeński wokal?? Czy ty wiesz, co to oznacza??

Hidan kiwnął głową i skrzywił się. Ostatni pobór do zespołu nie był jednym z najprzyjemniejszych wspomnień. Szukali kogoś, kto potrafi grać na czymkolwiek i jest w tym dobry. Potrzebowali czwartego. Na razie mieli tylko dwie gitary, wokal i perkusję. Chcieli coś jeszcze dodać. A zamiast poważnego przesłuchania mieli dzikie piski, chichoty i całkowity brak umiejętności płci żeńskiej, która na to przesłuchanie przyszła. O chłopakach nie wspominają. Było ich tylko kilku, bez umiejętności, za to z uwielbieniem dla zespołu, jak to określił Kiba – perkusista.

-Kolejne godziny spędzone na słuchaniu wycia wytapetowanych lasek i chłopaków, którzy… - białowłosy wzdrygnął się, nie chcąc kończyć zdania. – Ale może uratujesz nas przed tym, znajdując nam kolejną gwiazdę, jak to zrobiłeś ostatnio, liderze.

Sasuke zastanowił się nad jego słowami. Po ostatnim przesłuchaniu przechodził obok pustej klasy. Do jego uszu dobiegła muzyka, ale nie byle jaka. Przejmowała smutkiem, a jednocześnie była żywiołowa. Bez namysłu wkroczył do klasy i znalazł tam Sai’a, grającego na keybordzie. Chociaż chodzili razem do klasy, Uchiha wiedział o tym chłopaku tylko tyle, że ma niezwykły talent malarski. Widać zręczne palce Sai’a przydawały się nie tylko przy malowaniu. Tak oto, z małą perswazją ze strony Hidana, Sai Toura stał się czwartym członkiem zespołu, który szybko pozyskiwał liczną, żeńską publiczność.

-Ale po co nam żeński wokal? Przecież i tak mamy sporo publiki.

-Same dziewczyny. Potrzebujemy nie tylko kobiet, którzy by nas słuchali i oglądali. Musimy znaleźć sobie piękną dziewczynę z ładnym głosem, która przyciągnęłaby nam drugą część publiki. A to oznacza, że będzie więcej kasy! – oczy białowłosego zalśniły na krótką chwilę, powodując westchnienie u bruneta.

-Czy może nie widziałeś się ostatnio z Kakazu??

Kakazu był ich menagerem. Załatwiał im na razie małe koncerty w mieście, oczywiście odpłatne, i cały czas chciał zarabiać kasę. Pewnie to on wpadł na ten pomysł, ale z człowiekiem, który wypromował duże gwiazdy nie powinno się dyskutować.

-Dobra, zorganizujemy to całe przesłuchanie. – Sasuke zgodził się, chociaż wiedział, że będzie tego żałował. – Powiem chłopakom, że spotykamy się po lekcjach u… ciebie.

-U mnie?? – zdziwił się Hidan. – Przecież zawsze spotykaliśmy się u ciebie. Poza tym jest chlew. Ostatnio była impreza i…

-Dobra, niech będzie. U mnie po lekcjach! Ale idź już!

-Hai, liderku!!

Sasuke westchnął i spojrzał na oddalającego się kumpla. Teraz musiał tylko wymyślić, jak pozbyć się Itachi’ego i Naruko z domu, by mogli mieć święty spokój. Chociaż to nie powinno być trudne. Brunet uśmiechnął się do siebie, wyciągnął telefon i wybrał dawno nie używany numer. Trzeba wykorzystać trochę niespłaconych długów.


Naruko wbiegła do domu, rzuciła swoje rzeczy byle jak w korytarzu i pognała do kuchni. Miała mało czasu na ugotowanie obiado-kolacji. Chociaż nikt nie narzucił na niej obowiązku gotowania, sama się za to wzięła. Uważała, że skoro mieszka z dwoma chłopakami, to kto inny ma gotować, jak nie ona. Wyciągnęła wszystkie potrzebne składniki z lodówki, rozłożyła je na blacie kuchennym, by nie biegać po całym pomieszczeniu i zakasała rękawy po łokcie, uśmiechając się szeroko do siebie. Jednak nawet nie zaczęła, gdy rozdzwoniła się jej komórka.

-Itachi-sama??

-Jesteś w domu?? Wspaniale. Nic nie gotuj. Sasuke nie będzie, a ty idziesz ze mną do restauracji.

-Kiedy?? - spytała zdziwiona, patrząc na rozstawione na blacie składniki.

-Za półgodziny będę w domu. Przebiorę się tylko i jedziemy. Zgoda?

-Dobrze, Itachi-sama. Będę gotowa.

-Dobrze. Do zobaczenia.

Namikaze spojrzała na wyświetlacz i zaśmiała się cicho. Po raz pierwszy szła z chłopakiem coś zjeść. Szybko poskładała wszystko na swoje miejsce i pobiegła się przygotować. Uśmiech ani na chwilę nie schodził jej z ust.


Sasuke westchnął zrezygnowany i uderzył gwałtownie głową w stół, za którym siedział. Reszta zespołu potwierdziła jego nastrój żałosnym jękiem. Dziewczyna, stojąca przed nimi, zaczerwieniła się gwałtownie i wybiegła z pomieszczenia.

We czwórkę zorganizowali szybki casting na wokalistkę. Mieli spotkać się w domu Uchihy i pogadać o tym pomyśle, ale Sasuke złapał ich na przerwie i kazał rozpowiedzieć po klasach, że u niego w domu będzie małe przesłuchanie. Reakcje były różne, ale łączyło je jedno. Było głośno, jak cholera.

W tej chwili cała czwórka żałowała tego castingu. Bembenki im pękały od słuchania skrzeczenia ich fanek lub dzikich pisków. A ciągłe patrzenie na wydekoltowane bluzki i króciutkie spódniczki, co na początku było przyjmowane przez nich z entuzjazmem, teraz zaczęło nudzić. No bo, ile można patrzeć na to samo?!

-Mam dość! - krzyknął Kiba, gdy wyprosili biuściastą szatynkę o głosie starej wiedźmy. - Nie ma tu nikogo, kto potrafi śpiewać??

-Kilka było. - mruknął Hidan, ziewając szeroko. - Ale zanim postawimy je na scenie, trzeba będzie nad nimi popracować. Nie tylko wygląd, ale i zachowanie, by nie mdlały co pięć sekund.

-Siedzimy tu już dobre kilka godzin, a dziewczyn na zewnątrz prawie nie ubywa. - Sai wyjrzał przez okno, na spory ogród wokół domu. - Jakbyś miał psy, mógłbyś je nimi poszczuć.

-Za domem są cztery rodwailery. - mruknął od niechcenia Sasuke, a Hidanowi zaświeciły się oczy. - Ale nie możemy tego zrobić. Wśród nich musi być jakaś, która potrafi śpiewać i wygląda przyzwoicie.

-Wierzysz w to?? - spytał Inuzuka. - Widzieliśmy już ponad dwieście lasek i żadna nie miała głosu, który by nam pasował. Jak dla mnie to strata czasu.

-Ta. . . Poszczujmy je psami!

-Siadaj Hidan i uspokój się! - perkusista zdzielił przez głowę białowłosego, który w zamian rzucił się na niego z pięściami. Oboje zaczęli się tarzać po podłodze, okładając się na przemian pięściami. Przestali dopiero, gdy Sasuke wylał na nich wodę z wazonu.

-Jak się już uspokoiliście, siadajcie na swoich miejscach i zachowujcie się normalnie, jak przystało na ludzi w waszym wieku. Mamy jeszcze sporo kandydatek.

Sai uśmiechnął się, widząc wściekłą minę Hidana, otrzepującego się z wody jak psa Kibę i znudzonego do granic możliwości Sasuke. Po raz kolejny stwierdził, że nie żałuje wstąpienia do zespołu.


Naruko uśmiechnęła się delikatnie do siedzącego naprzeciw niej Itachi'ego i dyskretnie rozejrzała. Siedzieli w czterogwiazdkowej restauracji, największej w mieście. Rezerwować stolik trzeba było tutaj przynajmniej trzy miesiące wcześniej, jak nie więcej. Uchiha na pewno nie miał w planach pójście z nią na kolacje trzy miesiące temu, więc. . . pewnie musiał umawiać się z. . . inną?! Blondynka poczuła, jak do jej oczu napływają łzy, ale szybko odetchnęła głęboko, by się uspokoić. Przecież wtedy jeszcze się nie znali. To jej wcale nie dotyczy, co Itachi chciał robić z tą. . . inną.

-Przepraszam, że tak nagle się o tym dowiedziałaś, ale sam również zostałem o tym poinformowany dopiero dzisiaj. - Itachi uśmiechnął się przepraszająco i sięgnął po kartę dań. - Sasuke zadzwonił do mnie, że jego menager załatwił im tu stolik, ale dzisiaj mają mieć jakieś przesłuchanie i czy nie chciałbym tego wykorzystać. Trochę dziwne, żeby się spotykali w takim miejscu, ale spoko.

-Menager? Sasuke w czymś gra? - spytała Naruko, również zaglądając do swojej karty.

-Ma własny zespół, który gra w naszym mieście. Nikt ci jeszcze nie powiedział? - gdy zaprzeczyła ruchem głowy, uśmiechnął się tylko. - Prędzej, czy później i tak byś się dowiedziała. Robił u nas w domu próby, więc i tak byś. . . - brunet nagle zamilkł, po czym uśmiechnął się do siebie. - No tak. To o to chodziło.

-Coś się stało, Itachi-sama?

-Nie, nic takiego. Ślicznie wyglądasz. To, co ci zamówić?

Blondynka schowała twarz za kartą i wymruczała jakieś danie o francuskiej nazwie, nie patrząc na starszego Uchihę. Chwilę minęło, nim pozbyła się rumieńców, które wpłynęły na jej twarz, bo jego komplemencie. Starała się wypaść jak najlepiej. Niebieska suknia, którą na sobie miała, dostała od ojca na „ważne wydarzenia”. Do tej pory nigdy jej nie ubierała, bo żadnego wydarzenia nie uważała za ważne. Teraz było jednak inaczej.

Spojrzała na Itachi'ego dopiero, gdy kelner przyniósł im zamówienie i zabrał karty dań. Wydawało jej się, że zaraz zemdleje ze zdenerwowania. Nie chciała zaliczyć żadnej gafy. Gdy zobaczyła jednak uśmiech bruneta, poczuła się pewniej i cała kolacja zleciała tak szybko, jak z bicza strzelił. Powrót do domu również był wspaniały, biorąc pod uwagę spacer po parku pod rozgwieżdżonym niebem. Blondynka wracała do domu jak na skrzydłach. Weszli po cichu, nie chcąc hałasować, gdyż Sasuke pewnie już spał. Rozeszli się do swoich pokoi w całkowitej ciszy, żegnając się tylko uśmiechami. Naruko długo jeszcze nie mogła zasnąć, ale nie musiała zrywać się z rana. W końcu nazajutrz była sobota. W końcu dziewczyna zasnęła, uśmiechnięta szeroko i pierwszy raz, od śmierci rodziców, zadowolona w pełni z życia.