**********************
Sasuke był,
mówiąc delikatnie, mało zachwycony nowym współlokatorem pod swoim dachem. Minato
nie odstępował córki na krok, a na bruneta patrzył, jakby miał zamiar go zabić,
bez jakichkolwiek oznak litości. Uchiha się nie bał, a przynajmniej nie dawał
tego po sobie poznać. W końcu, kto by nie odczuwał respektu przed Yellow
Flash'em,, największym z dotychczasowych Hokage. Sasuke widział go w akcji raz
i miał nadzieję, że więcej nie zobaczy, a przynajmniej nie będzie to skierowane
w jego stronę. Westchnął potajemnie. Miał nadzieję, że uda mu się porozmawiać
chociaż przez chwilę z Naruko sam na sam, ale w tej sytuacji jedyne, co mógł
zrobić, to tylko na nią patrzeć. Chociaż i tak, gdy zbyt długo zatrzymywał na
niej wzrok, Yondaime zaraz warczał coś pod nosem. Życie będzie teraz okropnie
trudne, jeżeli nadal chciał zrobić to, co chciał.
Minato ulokował
się w pokoju naprzeciw swojej córki. Dobitnie zaznaczył też, że w nocy będzie
czuwał, by nic się jego małej córeczce nie stało. Nie powiedział tego na głos,
ale wystarczyło, jak spojrzał na Sasuke. Oj, będzie ciężko. Naruko nic sobie
nie robiła z nadopiekuńczego ojca. Była jakaś przybita, mało się odzywała.
Tylko Yuji'emu poświęcała swoją uwagę, ale chłopczyk, jakby czując, że matka
chce być sama, zaraz wybiegł z pieskiem do ogrodu. Naruko zaś zatopiła się we
własnych myślach.
Pierwsze
kilka dni Uchiha przeżył nawet spokojnie. Może dlatego, że wrócił do służby po
tygodniu wolnego, więc wychodził zanim ktokolwiek się obudził i wracał w środku
nocy. Nie, żeby specjalnie uciekał, ale gdy tylko próbował odezwać się do
blondynki pierwszy, Minato zaraz pojawiał się gdzieś niedaleko i cały plan
szlag trafiał na miejscu, nie mówiąc o samym brunecie. No bo, ile w końcu
można?! Czy Hokage nie ma własnego życia?!
Nie
wiedział, co się działo z Naruko w tamtej wiosce. Nie wiedział, jak powstał
Yuji. Chciał to wiedzieć, ale nie miał zamiaru pytać o to Naruko. Jej ojciec to
już w ogóle odpadał. Została więc Sakura. I tu Sasuke mógł w końcu odnieść
jakieś małe zwycięstwo, po tym długim paśmie nieszczęść. Umówili się w małej
knajpce, niedaleko szpitala, by zjeść obiad. Sakura nie kryła podniecenia, gdy
jej o tym oznajmił, ale na razie nie chciał wyprowadzać jej z błędu. Niech
sobie marzy.
Siedząc
naprzeciw siebie i zajadając jakieś smażone kawałki mięsa, Sasuke zastanawiał
się, jakby to wszystko zacząć, by jak najwięcej się dowiedzieć. Nie uważał
Sakury za głupią, rozumiał, że wcześniej, czy później domyśli się, po co ją
zaprosił. Ona była po prostu zbyt. . . naiwna. Aż się zatrząsł, gdy wyobraził
sobie, jakby razem wyglądali. Bogowie, co za koszmar! Szybko wyrzucił te obrazki
z głowy, zajmując się na chwilę jedzeniem.
-Więc, Sasuke, co chciałeś wiedzieć?
I cały plan
o kant stołu rozbić. Uchiha uśmiechnął się lekko i pokręcił głową. Mógł się
wcześniej zorientować, że Sakura od początku wie, po co ją zaprosił. W końcu
nigdy nie była głupia.
-Naruko. . .
-I znowu ona!!! - warknęła poirytowana Haruno. - Wszyscy
skaczą wokół niej, jakby była ze szkła! Dobra, nie było jej sześć lat, wróciła
z dzieciakiem, które ma z gwałtu, ale to jeszcze nie powód, by WSZYSCY wokół
niej chodzili na paluszkach!!!!
-Czekaj! Wróć! Gwałt? - Sasuke złapał dziewczynę za rękę. -
Mówisz poważnie? Naruko została. . .
-Zgwałcona? Tak! - Sakura dyszała ciężko, wpatrując się w
czarne oczy bruneta. - Złapało ją kilku
chłoptasiów, a potem zrobili z nią, co chcieli. Na koniec wyrzucili tak, jak
się wyrzuca zepsutą już zabawkę!
Sakura
trzęsła się ze złości. Nigdy nie wyzbyła się uczucia do Sasuke, chociaż się
starała. Widziała, że bruneta ciągnie do młodej Namikaze z wzajemnością. Gdy
Naruko wyruszyła na misję, pomyślała, że to jej szansa. Ale Uchiha nie spojrzał
na żadną dziewczynę, która nie była Naruko. Przez te sześć lat żył tylko pracą
i niczym więcej. Stała się więc jego przyjaciółką, chociaż i tak jej więź z
brunetem nie dorównywała tej, którą on stworzył z blondynką. Zawsze, ZAWSZE
była w tyle za Naruko. A teraz ta wróciła z dzieckiem na rękach, myśląc, że
wszyscy się będą nad nią litować. I chociaż poruszyła ją historia blondynki,
nie miała zamiaru oddawać jej Sasuke! Co to, to nie!
Sasuke
również się trząsł, ale on po prostu powstrzymywał się, by nie złapać Haruno za
głowę i nie zacząć nią tłuc o ścianę. Ta różowa landryna właśnie udowodniła mu,
że jeszcze nigdy nie czuł tak wielkiej wściekłości. Gdyby wzrok mógł zabijać,
Sakura pewnie teraz smażyłaby się w ogniu, bo na szybką śmierć nie zasłużyła.
Obok złości w głowie Uchihy świtała inna myśl. Naruko zgwałcona. Nic po sobie
nie pokazywała, zapewne już pogodziła się z tym. Minato również musiał
wiedzieć. Dlatego tak mu odbijało na punkcie jedynej latorośli. On po prostu
panicznie się bał, że ktoś znów mógłby skrzywdzić jego córeczkę. A tym kimś, w
najbliższym otoczeniu był właśnie Sasuke.
Wściekłość
i dzika żądza mordu powoli mu mijały. Sakura znów z listy „koledzy” znalazła
się na liście „dzikie fanki”, którą to, dzięki ciężkiej pracy, opuściła, gdy
Naruko wyruszyła na misję. Cóż, chwila nieuwagi i oto jak ludzie potrafią
okazać się wredni. Przestał się tym w tej chwili przejmować. Zastanawiał się za
to, co mógłby teraz zrobić, gdy już poznał tą mroczną prawdę o młodej Namikaze.
Czy ma u niej jakieś szanse? Ale to przecież ona go pocałowała. W policzek,
ale... chyba jednak była szansa, nawet duża!
Wstał,
zapłacił za posiłek, w końcu to on zapraszał, i ruszył do wyjścia. Nie zrobił
nawet trzech kroków, jak Sakura złapała go za rękę i pociągnęła do siebie. Nic
to jej jednak nie dało. Powstrzymał się, by jej nie uderzyć, chociaż miał na to
straszną ochotę. Wyswobodził się z jej objęcia, po czym ruszył szybko do drzwi.
-Zapłacisz mi za to, Uchiha!!! - krzyczała za nim Haruno.
Słyszał jej głos nawet wtedy, gdy już wyszedł z knajpy. - Nikt nie odtrąca mnie
dwukrotnie! Nawet TY!! Pożałujesz tego!!!
Nic sobie
nie robił z jej krzyków. W jego głowie była tylko Naruko. I tak wiedział, że
najpóźniej za kilka dni Sakura przyjdzie wylewnie go przeprosić i błagać o
wybaczenie. Nieważne, czy Sasuke by ją zwyzywał, czy ona by się wściekłą,
zawsze przychodziła prosić o wybaczenie. Brunet zachodził w głowę, dlaczego z
nią trzyma. Zawsze dochodził do wniosku, że to przez to, że była wspaniałym
medic-ninja. Dlatego miał dla niej tyle cierpliwości. Ale zawsze są jakieś
granice. Sakura niebezpiecznie zbliżała się do nich.
Gdziekolwiek
Naruko by nie szła, Minato zawsze był z nią. Albo wybierał się z nią na zakupy,
albo to niby niechcący podchodził do niej, gdy siedziała na placu z zabaw z
Hinatą, Yuji'm i dziećmi Neji'ego, albo ją po prostu śledził. Na początku ją to
nie interesowało. Później było jej miło, że nadal ktoś się o nią martwi.
Następnie ją to śmieszyło. Teraz miała po prostu dość! Do cholery, ile można!
Nie jest już dzieckiem!! Odpuszczała ojcu, gdy ten wzrokiem zabijał Sasuke,
chociaż widać było, że Uchiha chce z nią porozmawiać. I zawsze wtedy, gdy
brunet już otwierał usta, Minato pojawiał się gdzieś z boku i całą rozmowę
szlag trafiał. A Naruko wyczytała, że Sasuke ma jej do powiedzenia COŚ ważnego.
Postanowiła, że dłużej nie będzie tego znosić. Trzeba zacząć działać.
-Kiedy zamierzasz zastąpić Tsunade? - spytała, gdy Minato
siedział na kanapie w salonie i przeglądał gazetę. - To nie ona jest tu Hokage.
-Mam wolne po misji. - mruknął mężczyzna, nawet nie
podnosząc wzroku na córkę. - Jeszcze kilka dni sobie poradzi.
-Wydaje mi się jednak, że chyba za bardzo się tutaj nudzisz.
- spróbowała raz jeszcze po dobroci przemówić ojcu do rozumu. - Tsunade sama
nie da sobie rady długo na TWOIM stanowisku.
-Przesadzasz, słońce. - blondyn zbył ją machnięciem ręki,
jakby żadne aluzje do niego nie docierały. - Tsunade zastępowała mnie już
wielokrotnie, nawet przez dłuższy czas i zawsze jej to świetnie wychodziło.
Naruko
westchnęła, patrząc na uśmiechniętą twarz mężczyzny. I to niby on jest tym
wspaniałym Yondaime, bohaterem wioski i jej ojcem? W takich właśnie chwilach
wydawało jej się, że to ona jest bardziej dorosła, niż on.
-Przestań zgrywać głupka, tato! - blondynka postanowiła tym
razem przypuścić frontowy atak tak, by nie mógł się łatwo wymigać. - Dobrze
wiesz, czemu zaczęłam tę rozmowę!
-Nawet mi się nie dasz sobą nacieszyć, kochanie. - Minato
westchnął zrezygnowany. -Dopiero, co wróciłaś i chciałbym spędzić z tobą więcej
czasu . . .
-To spędzaj, a nie wtrącasz się w moje życie osobiste! -
przerwała mu, zaciskając pięści ze złości.
-Ale ja przecież . . .
-Ślepa nie jestem! Nie dasz mi nawet chwili sam na sam z
Sasuke, a widać, że on chce mi coś powiedzieć.
-Niech mówi, z chęcią go wysłucham. - powiedział blondyn z
niebezpiecznym błyskiem w oku.
-Tato, on chce MI coś powiedzieć, nie TOBIE. MI!!!
-Słońce, nie denerwuj się tak. - Minato przytulił córkę,
zanim ta zdążyła wybuchnąć. - Tatuś chce tylko twojego dobra. . .
-I pewnie nie dasz mi się nawet zbliżyć do żadnego osobnika
płci męskiej, oprócz ciebie i Yuji'ego?!
-Po tym, co przeszłaś, powinienem cię chronić! - mężczyzna
zaczynał mówić coraz głośniej, co jeszcze bardziej denerwowało blondynkę.
-A może ja chcę znaleźć kogoś, przy kim te złe wspomnienia
zbledną?!
-W tej wiosce jest wielu kandydatów, odpowiednich do tego,
nie tylko Uchiha. Mogę ci kogoś przyprowadzić. . .
-Nie chcę nikogo innego, tato!!! - krzyknęła Naruto, czując,
jak do oczu napływają jej łzy. Ukryła twarz w dłoniach, próbując powstrzymać
szloch, który zaczynał objawiać się drżącymi ramionami.
-Czy ty. . .? - Yondaime wyglądał przez chwilę, jakby go
ktoś w twarz strzelił. Sześć lat temu, zanim Naruko wyjechała, podejrzewał, że
kocha się w Sasuke, ale miał nadzieję, że to jej przeszło. Jak widać, nie.
-Już nieważne. Po prostu o tym zapomnij. - dziewczyna
uspokoiła się po czym ruszyła do drzwi. W progu zatrzymała się jeszcze i nie
patrząc na stojącego na środku pokoju ojca, rzuciła przez ramię. -
Prawdopodobnie, gdy tylko się stąd wyniesiemy, zostanie właśnie tak, jak jest
między mną a nim. A, o ile się dobrze orientuje, stanie się tak już za kilka
dni. Więc nie musisz się już niczym martwić.
Wyszła,
zanim Minato zdążył powiedzieć coś sensownego. Mężczyzna nie widział jej
twarzy, ale po głosie poznał, że próbowała się nie rozpłakać. Nie miał pojęcia,
co mógłby w tej sytuacji zrobić. Postanowił się więc kogoś poradzić. A tym kimś
mogła być tylko Tsunade. Wyszedł więc z domu, na ulicy mijając się z wracającym
Sasuke.
-Będę cię miał na oku. - powiedział do chłopaka, po czym
odszedł szybkim krokiem, zostawiając Uchihę samego z jego powoli pojawiającym
się strachem.
-Co za koszmarny dzień.
Brunet
pokręcił gwałtownie głową, próbując pozbyć się wizji własnej śmierci w
męczarniach, po czym wszedł do ogrodu, skąd dobiegały głośne śmiechy i
szczekanie. Na razie na głowie miał większe problemy niż grożący mu sam
Yondaime.