**********************************
Postawiła
na stole talerz z jeszcze ciepłym jedzeniem i spojrzała na śpiącego mężczyznę.
Blond włosy, chyba już dawno nie przycinanie, zasłaniały mu oczy. On sam ledwo
mieścił się na kanapie. Głowa oparta była na podłokietku, a nogi zwisały po
drugiej stronie z oparcia. Podeszła z zamiarem delikatnego obudzenia go, ale
zaraz uśmiechnęła się szatańsko. A co, raz się żyje!
Kucnęła
obok głowy mężczyzny i nabrała w płuca powietrza tyle, ile tylko mogła.
Uśmiechnęła się po raz ostatni, napięła mięśnie, gotowa do nagłego odskoku i
krzyknęła.
-WSTAWAJ!!!!! CÓRKA PRZYSZŁA, A TY ŚPISZ!!!!!!
Efekt był
natychmiastowy. Naruko w ostatnim momencie zdążyła usunąć się z linii ciosu,
który Minato wyprowadził, gdy tylko do jego uszu dotarła ta ogromna ilość
decybeli. Teraz siedział, kręcąc głową i próbując pozbyć się dziwnego pisku z
głowy, a Naruko, trzymając się za brzuch, tarzała się po podłodze. Dopiero po
dobrej chwili mężczyzna zorientował się, kto go obudził.
-Naruko!
Porwał
córkę w objęcia, zanim ta zdążyła podnieść się z podłogi. Przytulił ją mocno,
prawie ją dusząc, zaraz jednak odsunął ją na odległość ramion i spojrzał
surowo.
-Schudłaś. - stwierdził, po dokładnym zlustrowaniu blondynki
wzrokiem. - Poza tym, co to za pisanie wiadomości, że nie wracasz, co? I to
ciągłe bieganie na misje, gdy moi wysłannicy przybywali do wioski? I coś ty, do
cholery, robiła przez te sześć lat?!
-Ja też się za tobą stęskniłam, tatku. - Naruko uścisnęła
mocno ojca i pocałowała go w policzek, po czym postawiła przed nim na ziemi
talerz. - Jedz, bo zaraz wystygnie.
-Naruko. . .
-No przecież nigdzie nie idę. Poczekam, aż zjesz i sobie
porozmawiamy. - dziewczyna poczekała, aż ojciec będzie miał pełne usta, po czym
dodała cicho. - Poza tym będziesz musiał
kogoś poznać.
-Kogo?! - Minato prawie zadławił się tym, co akurat miał
przełykał. - Wiedziałem! Wyszłaś tam za mąż, nic mi nie mówiąc! Który to? Zaraz
mu nogi z dupy. . .
-Uspokój się, tato! Za nikogo nie wyszłam za mąż. Ja nie o
tym! - Naruko zdążyła uspokoić ojca, ale ten nadal patrzył na nią podejrzliwie
w czasie jedzenia. Teraz dopiero dziewczyna przyznała sobie rację, gdy
poprosiła Yuji'ego, by poczekał z Tsunade, aż go nie zawoła. Przecież ojciec
dostałby apopleksji na miejscu! A wtedy co? Wioska straciła by Czwartego
Hokage, Naruko ojca, a Yuji dziadka. Co za wielka strata! Ale gdy Naruko teraz
patrzyła na tego podenerwowanego mężczyznę, który co rusz łypał na nią złym
wzrokiem, jakoś tej straty nie odczuwała.
-Skończyłem. - Minato odłożył talerz i sztućce na bok. Nadal
siedzieli na ziemi, co żadnemu z nich najwyraźniej nie przeszkadzało.
Przynajmniej mogli sobie patrzyć prosto w oczy. - To mów, co chciałaś
powiedzieć.
-Wiem, że jesteś wściekły, że mnie tak długo nie było, ale
tam działo się okropnie. Chciałam pozbierać do końca informacje i je ci
wszystkie dostarczyć, byś mógł działać. Poza tym byliście cały czas okłamywani
przez tamtego Kage. - Naruko powoli zaczynała przechodzić do Yuji'ego, ale nie
mogła gruchnąć tak z grubej rury.
-Okłamywani? O co chodzi?
-Gdy Kage dowidział się, że jestem Jinchuriki, kazał mi się
wynosić. Musiałam mieszkać w ruderze, ale dałam sobie radę. W końcu jestem
silna! - błysnęła zębami, ale widziała, jak Yondaime trzęsą się ręce.
-Moja córka. . . w ruderze?!
-Poza tym oni tam nienawidzili demonów, więc nikt nie chciał
ze mną gadać. Ale była taka kobieta, która mi cały czas pomagała. - Naruko
spojrzała na wściekłego ojca. Dobrze, pomyślała, niech się wścieka teraz, a
później już nie będzie miał sił się złościć. -
I musiałam wykonywać misje rangi A za najniższą kwotę. A twoim
wysłannikom pokazywał piękny dom, który stał pusty.
-Zabije gościa, jak go tylko zobaczę. . . - wysyczał Minato,
ledwo panując nad drżącymi dłońmi. Jego Naruko. Jego mała córeczka! Tak
traktowana?! Ta zniewaga krwi wymaga!!!
-Tatuś, ale ja sobie poradziłam. I jestem już tu. Jesteś ze
mnie dumny, prawda?
Złość
przeszła mu w jednej chwili, gdy spojrzał w wielkie oczy swojej córki. Po
prostu nie potrafił się na nią złościć. Uściskał ją znowu mocno.
-Oczywiście, że jestem dumny. Jakbym nie mógł być.
-To dobrze, bo . . . jest jeszcze jedna sprawa. - dokończyła
cicho, patrząc gdzieś w bok.
-Więc jednak „KTOŚ” tam był? - spytał, czując, że dłonie
znów mu drżą.
-Nie. Z żadnym chłopakiem się tam nie spotykałam. -
uspokoiła go szybko, a Minato uśmiechnął się zadowolony. - Tylko, że. . .
Nie zdążyła
dokończyć. Przez szparę w drzwiach, przez którą Tsunade najwyraźniej
podsłuchiwała, jak jej ulubienica sobie radzi, wszedł do pokoju Naoki. Szczeknął
radośnie i od razu zaczął się łasić do Minato. Najgorsze jednak było, że zaraz
za nim do pokoju wpadł zdenerwowany Yuji. Yondaime wpatrywał się w chłopczyka z
szeroko otwartymi oczami, a ten zaraz schował się za plecami Naruko, a w jego
niebieskich oczach zebrały się łzy. W drzwiach pojawiła się zaraz Tsunade.
-Przykro mi Naruko, ale nie udało mi się przypilnować psa. A
Yuji pobiegł za nim, zanim zdążyłam zareagować. - kobieta uśmiechnęła się
smutno, widząc zdziwienie, malujące się na twarzy Czwartego Hokage.
-To nic. I tak już powinien się dowiedzieć.
-Ja. . . ja nie chciałem tutaj tak nagle wchodzić. - zaczął
chlipać chłopczyk, przytulając się do ramienia młodej Namikaze.- Ale Naoki
tutaj wbiegł, a ja chciałem go złapać. I. . . i. . . jakoś tak samo wyszło. Ja
przepraszam, okazaaaan . .!
Gdyby
szczęka mogła opaść Minato aż do samej ziemi, zapewne by to zrobiła. Ale, że
byłą przytwierdzona ścięgnami, mięśniami i skórą, mężczyzna tylko otworzył usta
tak szeroko, jak mógł i wybałuszył oczy, które prawie wypadły z orbit. Czy. . .
czy ten chłopiec właśnie nazwał jego kochaną Naruko „mamą”? Nie. To pewnie
tylko jakieś omamy słuchowe po tym, jak Naruko obudziła go krzykiem. To na
pewno tylko omamy. . . Ale wzrok go nie mylił. Naruko przytulała tego blondynka
do siebie z taką czułością, patrzyła na niego z miłością. Czyli to jednak. . .
prawda?
-Zamknij usta Minato, bo połkniesz muchę. - Piąta klepnęła
mężczyznę w ramię, by ten się obudził. - To wszystko prawda, niestety.
-Ale. . . dziecko? Syn? - nagle wszystko zaczęło się układać
w głowie Czwartego. Zacisnął pięści tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie i
warknął. - Kto?!
-Co? - spytała Naruko, nie bardzo rozumiejąc, co jej ojciec
chce wiedzieć.
-Kto. . . Jest . . . OJCEM!!! - ostatnie słowo już prawie
krzyknął, takie emocje w nim buzowały.
Naruko
nagle posmutniała. Spuściła wzrok, ciągle przytulając do siebie blondynka,
który już nie płakał, tylko delikatnie obserwował gotującego się ze wściekłości
mężczyznę, a w jej oczach pojawiły się łzy. Tsunade o wszystkim wiedziała.
Sakura przyszła od razu, po tym, jak Naruko jej opowiedziała swoją historię.
Współczuła tej dziewczynie z całego serca, jednocześnie podziwiając jej siłę i
hart ducha. Chciała jej jakoś pomóc, ale wiedziała, że tą rozmowę blondynka
musi przeprowadzić sama. O dziwo, to Yuji wybawił Naruko z tej opresji.
-Niech się pan nie złości na mamę. Mama była silna. Nigdy
nic nie mówiła. - chłopczyk wyswobodził się z objęć blondynki, podszedł powoli
do Minato i usiadł naprzeciw niego, kładąc swoje małe rączki na jego trzęsących
się ze złości dłoniach. - Było źle, bo tatusia nigdzie nie było, ale to nie
mamy wina. Chyba moja. Niech się pan na nią nie złości, proszę.
Gdy
Yondaime zobaczył wpatrzone w siebie niebieskie oczęta chłopca pełne łez, cała
złość po prostu z niego uleciała. Wziął blondynka, posadził sobie na kolanach i
przytulił mocno, po czym uśmiechnął się.
-Nie mów do mnie „pan”. Jestem twoim dziadkiem.
-Serio? Dobrze, proszę pa. . .- umilkł, patrząc zdenerwowany
na mężczyznę, ale zaraz uśmiechnął się szeroko i rzucił mu na szyję. - Dobrze,
dziadku!
Naruko
odetchnęła z ulgą. Wiedziała jednak, że musi powiedzieć ojcu, skąd się wziął
Yuji. Minato będzie wściekły, ale nie mogła tego ukrywać. Na razie Yuji
zapobiegł katastrofie, więc blondynka postanowiła powiedzieć od razu, gdy
Minato zajęty jest tuleniem wnuczka.
-Tato, Yuji został. . . znaczy, ja zostałam. . . oni mnie. .
.
No i jak
miała to powiedzieć? Ledwo jej to przez gardło przeszło, gdy opowiadała o tym
Sakurze. Ale własnemu ojcowi? Przecież ona tego nie wykrztusi!
-Mów, Naruko. Nawet, jeżeli, to będzie straszne. - Tsunade
uśmiechnęła się do dziewczyny i dodała jej tym samym odwagi.
-Byłam zbyt słaba, tato. Złapali mnie po trzeciej z rzędu
misji. Nie miałam sił. Złapali mnie. . . zabawili się. . . a potem zostawili ranną. Nic nie mogłam
zrobić. Przepraszam. . .
-Kochanie, nie płacz. - Dopiero, gdy ojciec starł jej z
policzków łzy, zadała sobie sprawę, że płacze. - Moja kochana. Moja mała
córeczka. . .
Minato
przytulał do siebie łkającą Naruko. Yuji również przytulał się do mamy, chociaż
nie bardzo wiedział, dlaczego ta płacze. Czuł jednak jej ból i nie chciał, by
ta była sama. Cała trójka Namikaze siedziała na ziemi, przytulając się do
siebie i płacząc. Tsunade wyszła, zostawiając ich samych. Chociaż uważała się
za członka rodziny, to i tak nie chciała im przeszkadzać w tak intymnej chwili.
Właśnie teraz rodzina Namikaze tworzyła swoje więzi od nowa.