************************************
Minął tydzień, od powrotu Naruko, w czasie którego niewiele się wydarzyło. Dwójka Namikaze głównie odpoczywała i chodziła po wiosce. Starzy przyjaciele blondynki wpadali często ją odwiedzić, a najczęstszymi gośćmi były Ino i Sakura, które w końcu miały pretekst, by spotkać Sasuke w domu. Na szczęście już następnego dnia blondynka i brunet zawarli sojusz, który mówił o tym, że Naruko przytrzymuje w drzwiach tą dwójkę, a Sasuke w tym czasie wychodzi tylnym wyjściem z domu. Uchiha za tą przysługę miał gotować codziennie kolacje. Drugim częstym gościem była Hinata, którą Naruko uwielbiała. Hyuuga przyprowadzała ze sobą zazwyczaj bliźniaki, więc trójka dzieciaków biegła zaraz bawić się w ogrodzie, o którego stan z każdym dniem Uchiha bał się coraz bardziej. Nic nie dawał sobie jednak po sobie poznać. Hinata długo dyskutowała z Namikaze, a te dyskusje dotyczyły zazwyczaj Kiby, który ostatnio oświadczył się starszej Hyuuga’e. Kobieta się zgodziła, w końcu od kilku lat Inuzuka jej się podobał, jednak miał on i również swoje wady. Tymi wadami pomagała jej się zająć Naruko. Sasuke niewiele rozumiał z tych ich debat, ale wiedział jedno: Kiba nie będzie miał łatwo, jeżeli będzie chciał nadal utrzymać przy sobie Hinate.
Jeżeli chodzi o sprawy sercowe młodszego Uchihy, to były one na takim samym poziomie, jak przed tygodniem. Nadal zastanawiał się, jak Naruko zareaguje na jego wiadomość. I nadal nic nie mówił. Wystarczyła mu świadomość, że śpią pod tym samym dachem. Jednak, na jak długo?
Naruko zaś zdrowiała w oczach. Przybrała na wadze i wszystkie wystające kości oraz cała sylwetka pokryła warstwa ciała, dzięki której była teraz jeszcze piękniejsza. I nie wolno zapomnieć, że piersi blondynki znów troszkę urosły, czego nie przeoczył żaden mężczyzna w wiosce, który oglądał się za Namikaze. Nie uszło to również uwadze Sasuke. Był on zadowolony z tego, że przyczynił się do zdrowienia i wypięknienia, o ile to było jeszcze bardziej możliwe, blondynki. Wszystko byłoby tak nadal, gdyby nie jeden szkopuł.
Drzwi otworzyły się z rozmachem. Blondynka za biurkiem podniosła gwałtownie głowę i zamrugała. Mężczyzna w drzwiach uśmiechnął się, widząc jej zaspany wzrok, po czym podszedł do biurka.
-To wstyd spać w czasie pracy, Tsunade-sama! – powiedział z powagą, zaraz jednak uśmiechnął się szeroko. – Dobrze jest wrócić.
-Minato!! – krzyknęła kobieta i zerwała się z fotela. - Miałeś być dopiero za trzy tygodnie!
-To ja, to ja! – blondyn usiadł na kanapie. – Jestem wykończony! Misja okazała się ściemą, w której każdy jounin by sobie poradził, więc zostawiłem tam kilku ninja i wróciłem. Co nowego słychać w wiosce?
-Mam dla ciebie dwie wiadomości… - blondynka usiadła za biurkiem.
-Dobrą i złą? – przerwał jej.
-Można to tak ująć. Na początek ta gorsza. Kilka dni po twoim wyruszeniu ktoś podłożył ogień pod twoją willę. Kończymy remontować wszystkie szkody, ale sprawca nadal nie został złapany.
-Rozumiem. Czyli na razie jestem bezdomny. A ta druga wiadomość?
-W domu Sasuke, już od ponad tygodnia, mieszka Naruko…
-Moja córeczka?! – Minato zerwał się na równie nogi. – Wróciła w końcu! Dlaczego u Sasuke? Muszę ją zobaczyć!
-Siadaj na dupie!!! – krzyknęła Tsunade, a blondyn posłusznie usiadł. – Poślę po Naruko, a ona tu przyjdzie z obiadem dla ciebie, a TY położysz się i odpoczniesz!
-Ale…
-Bez „ale”!!! Pójdziesz teraz do pokoju obok i odpoczniesz, bez prób ucieczek. Jeżeli chociaż na chwilę zabraknie twojej chakry, lub będzie jej zbyt dużo, to… - urwała, zaciskając pięści.
-Dobrze, będę grzeczny! – odparł naburmuszony Hokage.
-Przyda ci się siła na rozmowę z córką, wierz mi…
-O co ci…?
-Niedługo się dowiesz. A teraz marz odpocząć!!!
-Idę, już idę!!!
Sasuke zamknął drzwi i westchnął ciężko. Właśnie posłaniec powiedział mu o pojawieniu się Hokage i wezwaniu Naruko po południu do gabinetu. Blondynki nie było. Rano poszła z Yuji’m na plac zabaw. Mieli tam się spotkać z Hinatą i dziećmi Neji’ego i Tenten. Powinni niedługo wrócić na obiad, który Sasuke zgodził się ugotować, po raz kolejny. Brunet uśmiechnął się do siebie. Musiał przyznać, że Namikaze oplotła go sobie wokół palca. Potrafiła zmusić go do prawie wszystkiego, a Uchiha dopiero, gdy się zgodził rozumiał, że został wykorzystany. Znowu!
Chłopak stał przy blacie kuchennym, szatkując i obierając warzywa. Gdy zaczął je smażyć, do kuchni wpadł uśmiechnięty od ucha do ucha Yuji. Dopadł do Uchihy i zaczął wyrzucać z siebie słowa z prędkością karabiny maszynowego, robiąc przerwy tylko po to, by nabrać powietrza, co schodziło mu nadzwyczaj krótko.
-Sasuke-san! Sasuke-san! A wiesz? Mama obiecała, że będzie ze mną trenowała regularnie!! I jak zacznie się rok szkolny, pójdę do Akademii i zostanę wspaniałym ninja!! Będę silny i mocny jak mama!! I jak ty, Sasuke-san!!
Blondynek nadal skakał wokół niego, paplając wesoło o tym, co się dzisiaj działo.
-Yuji!!
Chłopak, słysząc wołanie swojej mamy, wybiegł z kuchni. Nie minęła chwila, jak wrócił z powrotem i wlepił swoje wielkie, niebieskie oczy w gotującego mężczyznę.
-Co znowu? – spytał brunet.
-Bo mama powiedziała, że dopóki tutaj mieszkamy, to Sasuke-san jest jakby głową domu. Więc jeżeli coś chcę, to muszę najpierw spytać Sasuke-san.
-Przejdź do konkretów.
-W drodze do domu znaleźliśmy małego psiaka, którego ktoś chyba pobił. Mogę go zatrzymać? Obiecuję, że będę go pilnował i się nim opiekował, i wyprowadzał, i karmił…
-Dobrze, dobrze! Już wystarczy. Chce go najpierw zobaczyć!
W tym momencie do kuchni weszła Naruko. Była mokra, a w rękach trzymała zawiniątko. Spod ręcznika wysunął się łepek pieska o złotej, teraz mokrej sierści. Szczeknął i zakopał się w ręczniku.
-I co, Sasuke-san? I co?
Uchiha spojrzał na błagalny wyraz twarzy chłopczyka. Naruko patrzyła bacznie na bruneta z łagodnym uśmiechem, który przypominał mu uśmiech jego matki. Odwrócił się i wrócił do przerwanego smażenia.
-Mam nadzieję, że nic nie zepsuje.
-Yatta!!! – Yuji krzyknął i przytulił się do nogi bruneta. – Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki!!!
-Weź psiaka i idź na dwór wysuszyć go. Ja tymczasem przygotuję mu coś do zjedzenia. – kobieta podała blondynkowi zwierzątko, a ten, wręcz podskakując ze szczęścia, podążył korytarzem do wyjścia do ogrodu.
-Dziękuję, Sasuke. Ładnie się zachowałeś. – blondynka podeszła do bruneta i uśmiechnęła się szeroko.
-Mniejsza z tym. Tsunade wzywa cię do siebie po południu z obiadem. Hokage wrócił.
-Kiedyś to musiało się zdarzyć. – westchnęła kobieta.
-Naruko…
-Sasuke, jeżeli chcesz coś zrobić lub powiedzieć, to masz ostatnią okazję. – Namikaze patrzyła wprost na bruneta, a ten odwrócił się bokiem do niej i mieszał w garnku. – Później trudno będzie znaleźć chwilę sam na sam.
-Nie wiem, o czym…
Naruko przyłożyła palec do jego ust, po czym pocałowała go w policzek. Niby taki przyjacielski całus, ale trwał dłużej, niż normalnie. Gdy blondynka odsunęła się od niego, w jej oczach widział jednocześnie nadzieję i smutek. Uśmiechnęła się delikatnie i przejechała palcami po jego wargach.
-Najgorzej jest żałować swoich czynów. Obyś ty nie musiał tego żałować.
Dziewczyna wzięła miskę, w której było jedzenie dla psiaka, po czym wyszła, zostawiając osłupiałego bruneta samego w kuchni, z jego myślami.
Sasuke potrzebował chwili, by się pozbierać po przeżytym szoku. Dotknął palcami warg i uśmiechnął się do siebie. Zaraz jednak miał ochotę walnąć się w głowę patelnią, na której kończył smażyć warzywa. Dlaczego przepuścił taką wspaniałą okazję?! Lepszej już nie będzie! A teraz pewnie Minato zabierze ją gdzieś. . . Chwila! Przecież rezydencja Namikaze nadal była w remoncie. A Naruko mieszkała u niego. Jednak Minato nie będzie chciał jej zostawić. Czyli. . . Sasuke będzie musiał mieszkać razem z Yondaime!!! Szczęście go chyba na dobre opuściło.
Zjedli obiad w całkowitej ciszy, o ile nie liczyć ciągłego szczebiotania Yuji'ego do małego psiaka, który kręcił się między ich nogami pod stołem. Sasuke unikał wzroku Naruko jak ognia, a ta ciągle się w niego wpatrywała. Dwójka dorosłych ludzi, a zachowywali się jak dzieci. Gdy już zjedli, blondynka zapakowała solidną porcję i zostawiła całe mycie brunetowi, nawet nie pytając go o zdanie. Uchiha i tak nic nie powiedział, nawet nie spojrzał na dziewczynę. Naruko tylko westchnęła i uśmiechnęła się do syna.
-Chodź, Yuji. Idziemy spotkać się z dziadkiem.
-Moim dziadkiem? - spytał chłopczyk, na chwilę zapominając o małym psiaku, które głaskał, dopóki ten nie polizał go po policzku.
-Twoim dziadkiem. Właśnie wrócił z misji. Zaniesiemy mu obiad. - Naruko wyciągnęła rękę do chłopca, a ten wyszczerzył ząbki w szerokim uśmiechu.
-A możemy wziąć ze sobą Nao?? - spytał blondynek, wlepiając błagalny wzrok w blondynkę.
-Nao?? - zdziwiła się dziewczyna. - Kto to Nao?
-Naoki. . . - chłopczyk, widząc niezrozumienie, malujące się na twarzy kobiety, wziął pałętającego się pod nogami psiaka i uśmiechnął się szeroko. - To jest Naoki.
-Już mu dałeś imię? Dobrze. Więc chodźmy.
Chłopczyk wybiegł z domu, za nim podążył psiak, ledwo nadążając na swoich krótkich nóżkach za blondynkiem. Naruko rzuciła ostatnie spojrzenie na Sasuke, który stał przy zlewie i grzecznie mył wszystkie naczynia. Chłopak nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Nauko znów westchnęła i wyszła z domu, za swoim synem, zostawiając Uchihę samego z jego ponurymi myślami.